Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#13452

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Krótka opowiastka o ekopartyzantach
.

Nie spotykam nawiedzonych staruszek, dziwnych ludzi w kolejkach, ale widzę,że mam szczęście do organizacji pozarządowych, które werbują do swoich 'szczytnych" celów rzesze obecnej mocno rozchwianej emocjonalnie i słabo zorientowanej w rzeczywistości, emo-cyber-metro-młodzieży, która w imię czegoś zbawia świat na różne sposoby,ze skutkiem głównie tragikomicznym.

W tą niedzielę byłem w moich rodzinnych stronach odwiedzić babcię. W ramach bycia dobrym wnuczkiem skoczyłem po podstawowe zakupy, w drodze minęła mnie spora grupka długowłosych w czarnych powyciąganych strojach, pomyślałem, wakacje może jakiś miastowe „metale” zjechały. Nie zaprzątałem sobie tym głowy, bo to norma w lecie. Załatwiłem, co miałem i wracam.

Akurat przechodziłem koło domu sąsiada, jak widzę, że owa grupa "metali” przeskakuje ogrodzenie, dwumetrowy szczelny mur z desek, postawiony nie bez kozery.

Sąsiad starszy człowiek, mieszka sam, ma dla obrony 3 psy, kundle, ale będące skrzyżowaniem chyba wilka z bernardynem, każdy na oko 80 kg i subtelność maszynki do mięsa. Nie tolerują nikogo poza sąsiadem, na wypadek gości mają przy budach klatki, przy bramie widnieje napis ostrzegawczy i jest domofon, żeby się zaanonsować,bo pieski jak nie ma nikogo biegają sobie luzem.

Komandosi-amatorzy jednak, mimo wyraźnych znaków ostrzegawczych, lezą tam w najlepsze. Podbiegam do jednego z nich i chcąc zapobiec masakrze, informuję ich, że pomijając fakt, że dokonują wtargnięcia, to wchodząc tam narażają się na utratę zdrowia, bo sąsiada widziałem pod sklepem, a tylko on panuje nad tymi psami.

Oni na mnie, że bronią słabszych, że widzieli budy tych psów, że one żyją w strasznych warunkach,że oni należą do Stowarzyszenia Obrony czegoś tam, współpracują z Animals, zrobią zdjęcia i nagłośnią i żebym nie przeszkadzał sprawiedliwości w działaniu.

Psy jak pamiętałem miały swoje budy, a że łatane wiejską metodą wyglądały jak posklejane z tysiąca części, ale o złym ich stanie nie było mowy, te psy, jako pupile sąsiada, miały tam wersal.

Jako pilny student praw Murphy'ego, nie podjąłem dalszej dyskusji z mądrymi inaczej i poszedłem w swoją stronę, dalszy bieg wydarzeń był prosty do przewidzenia.
Po stu metrach marszu jak nie usłyszę symfonii złożonej z wołania o pomoc, krzyków,pisków, przekleństw, wszystko okraszone basowymi szczeknięciami, biednych "piesków".

Odwróciłem się i przez klika sekund rozkoszowałem się widokiem jak sprawiedliwi wśród narodów świata spier&^%^% przez płot na wszystkie znane ludzkości sposoby.

Nie chciałem nic robić, przyznaję, bardziej zależało mi na zakupach babci, niż na tych homo (pożal się Boże)sapiens, ale to też żyć musi, tym bardziej,że część z nich "pieski' osaczyły na podwórku.

Wróciłem jednak po sąsiada. Jak wyłuszczyłem mu sprawę, to w życiu nie wiedziałem tak szybko biegnącego staruszka(75 lat). Psy jak tylko zobaczyły pana zmieniły się w ślitaśne kupy futra, ale to nie uchroniło metal-ekologów przed karą. Zostali wyrzuceni za fraki, jeden, co się stawiał dostał w pysk, aż mu trampki spadły. Jakby przeczytali tabliczkę, może by się zastanowili dwa razy, gdyż wyraźnie było tam napisane UWAGA ZŁY PIES A WŁAŚCICIEL JESZCZE GORSZY. Może następnym razem pomyślą...


Ma rodzinna wieś

Skomentuj (42) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 872 (938)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…