Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#14994

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Spędziłam z koleżankami tydzień nad morzem. Nie mogę powiedzieć złego słowa na właścicielkę naszej kwatery, mimo, że zasłużyłyśmy sobie na kilka ostrych słów ;) Zapoznałyśmy się z grupą młodych ludzi z kwatery na tej samej ulicy. Oni mieli ze swoimi właścicielami, lekko mówiąc, przechlapane.
Dzień pierwszy. Ekipa zjeżdża miejsce, meldują się do właścicielki, która tego dnia (i nie tylko tego) była nie w sosie. Babka zaczęła od opieprzenia ich, że mieli być o 15 (była 14:40, jechali ze Śląska), że pokoje jeszcze niegotowe, bla bla bla... Przeszli się do sklepu, wrócili 15:15 - pokoje nadal niegotowe... Połazili jeszcze trochę po okolicy, wrócili po 16. Babka z łaską dała im klucze do pokoi. Wieczorem wybrali się do klubu, wrócili w nocy. Próbują kluczem otworzyć drzwi wejściowe - zonk. Klucza nie da się przekręcić, bo drugi był włożony od środka. Dzwonią dzwonkiem. Po dobrych 15 min drzwi otworzyła właścicielka z szlafroku, zaspana i zamiast przeprosin usłyszeli: "A o której to się wraca, co?!". Oni nachlani zignorowali babkę, poszli spać. Następnego dnia o 9 rano do jednego z pokoi puka właścicielka i zaczyna robić wykład, o tym, że ona sobie nie życzy żadnych imprez w nocy, bo ona o 2 w nocy śpi, a nie czuwa, kiedy wczasowicze wrócą. Jeden z chłopców, Marek powiedzmy:
- Mogła pani nie wkładać klucza w zamek, otworzylibyśmy sobie sami i nie musiałaby pani wstawać.
- A mogliście o 22 wrócić, to byście pod drzwiami nie stali!
Wściekła jak osa opuściła pokój trzaskając drzwiami.
Więcej opisów wybryków tej pani innym razem ;)

Kwatery nad morzem

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 139 (269)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…