Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#15867

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kiedyś pojechałem do jednego pacjenta o imieniu Kamil. Chłopak trochę młodszy niż ja. Podczas badania opowiedział mi pewną piekielną historię, która mu się przydarzyła przed laty.

Chłopak lubił sobie wziąć niektóre substancje. Dostał kipiącą "dumą" naklejkę narkomana. Brał kilka lat, aż przyszedł taki moment w jego życiu, że się opamiętał. Rodzinę, która go porzuciła, zaczął prosić o pomoc. Z początku nie chcieli mu pomagać ani mieć nic z nim wspólnego, ale w końcu jeden z braci przygarnął go do siebie. Pomógł mu się dostać na leczenie, później do grupy wsparcia. W tym czasie Kamil odzyskał rodzinę, która uwierzyła w końcu w to, że chciał się zmienić i zamieszkał z rodzicami. Kiedy czuł się już na siłach zdecydował się pójść do pracy. Nie przebierał w ofertach, nie bał się ciężko pracować mimo nie najlepszego stanu zdrowotnego (problem, do którego pojechałem również miał związek z konsekwencjami uzależnienia). Znalazł świetną ofertę, pomocnik na budowie w prywatnym domu. Mimo, że nie znał się na tym kompletnie, pracodawca nie wymagał, postanowił dać z siebie wszystko, szybko się uczył.

Po kilku dniach rozeszła się plota wśród współpracowników o tym, jaką Kamil ma za sobą przeszłość. Udawali oczywiście, że nie wiedzą o wszystkim, byli mili... Ale mieli w tym swój cel. Bo już tydzień po zatrudnieniu Kamila zaczęły znikać z budowy różne rzeczy. A to jakieś narzędzia, a to cement, przeróżne śrubki, gwoździki, w końcu nawet zaczęły znikać pudła z kafelkami, gdzie pracodawca już się wkurzał i szukał winnego, ale jak zniknęła piękna, ręcznie zdobiona umywalka to zaczęła się burza.
Oczywiście wszyscy, jak na rozkaz, wskazali na Kamila, zaczęli wyzywać go od ćpunów, złodziei. Kamil przysięgał, że to nie on, mimo to został wyrzucony i mimo, że przepracował ponad 3 tygodnie nie dostał ani grosza za pracę. W domu nikt mu nie uwierzył, tylko ten jeden brat, który ponownie go przygarnął.

Mimo, że Kamila zwolniono, na budowie dalej znikały rzeczy, jak się okazało pracownicy dalej zwalali na Kamila, że kręci się tutaj i "pewnie z zemsty dalej kradnie".
Po tygodniu od zwolnienia pracodawca wkurzył się i nie mówiąc nikomu kupił kamery. Nie takie profesjonalne, tylko zwykłe kamery "szpiegowskie", które można dostać na allegro.
Jakość takich kamer nie powala, ale on chciał mieć tylko dowód na to, że to Kamil i zanieść to na policję. Porozstawiał więc je w całym domu i na zewnątrz. Jakie było jego zdziwienie jak się okazało, że to wcale nie Kamil kradł to wszystko, tylko rozbawieni do łez pracownicy pakowali różne przedmioty pokój po pokoju do wielkiego wora, a na koniec zarzucali na samochód i odjeżdżali...

Chłopak został przywrócony do pracy, reszta ekipy została zwolniona i właściciel złożył doniesienie. Kamil pracował tam już do końca budowy, a ze swoim pracodawcą zaprzyjaźnili się. Piękne zakończenie?

Niestety nie tak było.
Bo kolejna zatrudniona ekipa zrobiła to samo co poprzednia. Mimo doświadczenia pracodawca nie wziął pod uwagę tłumaczeń Kamila (co mówił właściciel domu? "Jasne, raz ci się tak przytrafiło i teraz to wykorzystujesz? Co, myślisz, że ja znowu zwolnię całą ekipę? Nie wmawiaj mi tu, że cały świat zastawia na ciebie pułapki!"). Tym razem po zwolnieniu Kamila kradzieże ustały.

Ta druga ekipa pracowała do wykończenia tego domu.

Pogotowie/opowieść pacjenta

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 925 (1031)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…