Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#17322

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
A teraz historia dzisiejsza. Sprzedając swój towar jeżdżę po terenie dosyć już przetrzebionym przez konkurencje, wiec o swoje trzeba walczyć. Ogólnie na miesiąc zabieram około 2-3 klientów właśnie moim konkurentom. Stosuje różne sztuczki i fortele żeby przekonać potencjalnego klienta do zmiany dostawcy.
Jednym z moich forteli jest wykup towaru konkurencji i sprzedaż swego w zamian. Wygląda to mniej więcej następująco, klient kupuje mego towaru tyle ile potrzeba, jednak płaci towarem konkurenci i dopłaca gotówką. Ludzie na to chętnie przystają, bądź biorą mniej mego towaru i wyprzedają konkurencji. Wykupiony towar też trzeba gdzieś zamienić na gotówkę więc sprzedaję go w zaufanych punktach gdzie już z właścicielami jestem na stopie lekko koleżeńskiej.

Wracając do historii. Konkurencji zastosowali inny fortel, bardzo nie miły i oskarżający mnie, cóż lubią tak działać. Fortel ten nazywa się kartka papieru czyli na owej kartce są zapisane jakieś teksty oskarżające mnie i dyskredytujące w oczach klientów niby poparte aktami prawnymi, jednak co jest ciekawe, praktycznie wszystkie te akty prawne są z przed zmiany ustrojowej w Polsce czyli z przed 1989 roku. Konkurencja w ten sposób „zakazuje” (naprawdę zakazują słownie) handlu ze mną. Ja ich argumenty zbijam prostymi słowami: „Jakby panu/pani kazali wskoczyć w ogień, wskoczył/a by pan/pani?” Na dodatek ostatnio mam ze sobą zawsze prawo handlowe którym oni się posiłkują.

Wracając jednak to historii. Zajeżdżam właśnie do takiego zaufanego punktu, witam się ze sprzedawcą i właścicielem i zaczynamy rozmawiać. Jednak na tapetę wchodzi temat konkurencji która trafiła na mój punkt na którym właśnie wisi ich towar. Zdarzyło się cóż. Jednak oni wielce oburzeni, krzyczą że podadzą mnie do sądu, że coś tam innego. Wszystko na sklepie. Że ze mną nie wolno handlować, pokazując te swoje świstki i ich nowy argument: że jestem ZŁODZIEJEM bo sprzedaje ich towar. Tutaj nie wytrzymałem, poprosiłem o wizytówkę którą oni zostawili i zapytałem czy mogę zadzwonić do nich. Właściciel od razu powiedział że musi być na głośniku (fajny facet), sprzedawca też chce być przy tym, wiec szybka kartka że za 15 minut sklep będzie otwarty bo przyjęcie towaru i jazda.

[J]a- Dzień Dobry dzwonie z firmy takiej i takiej, słyszałem że nazywacie mnie ZŁODZIEJEM.
[P]rzedstawiciel- Dzień Dobry, bo tak jest, sprzedaje pan nie swój towar.
[J]- Posłuchaj, po pierwsze mnie nie znasz, po drugie złapałeś mnie za rękę gdy coś kradłem? Po trzecie chyba jeszcze nie znasz pojęcia wykup towaru.
[P]- Ale pan sprzedaje nie swój towar.
[J]-Bo go wykupiłem ze sklepów gdzie już go nie chcieli, bo był ZA DROGI.
[P]- Jak to wykupił pan?
[J]- Normalnie, jest takie pojecie jak wykup towaru. Sprawdz sobie.
[P]- Ale ja mam tu przepisy prawne że nie może nim pan handlować.
[J]- To niech pan sobie wyciągnie tą swoją magiczną karteczkę i zacznie czytać. Od pierwszego punktu.
[P]- Artykuł prawa nr 1.203.212 (stawiam byle jakie bo nie pamiętam dokładnie) z 1953 roku o zakazie handlu towarami ble ble ble.
[J]- To teraz ja. Artykuł prawa nr 1.203.212 z roku 1953 z nowelizacją z roku 2003. Treść artykułu. No i gdzie jest nowelizacja. Nie ma, możesz czytać następny
[P]- To jakaś nowelizacja była? Następny to 2.891.02 z roku 1978 coś tam, coś tam.
[J]-Nowelizacja była dość dawno, jakieś 8 lat temu, wcześniejsza z 1999, jeszcze wcześniejsza 1992. Artykuł 2.891.02 z roku 1978 z nowelizacją w 1997.
Było tych kilka artykułów, które zbijałem swoimi argumentami.
[J]-Wiec chyba lepiej zagłębić się w prawo i sprawdzić co się rozdaję i mówi, a nie powtarzać jak papuga co? Jak chcesz wyśle Ci mms te nowelizacje jeżeli nie wierzysz.
[P]- Ale szef mi tak kazał robić i tak mówić.
[J]- Jak Ci szef powie że wypłaty nie dostaniesz bo poszła na paliwo do jego auta to też tak pokornie to przyjmiesz? Pomyśl co mówisz. Daj mi teraz nr. do tego twego szefa.
Tutaj podyktował mi numer. Ja dzwonie do tego wielkiego [S]zefa.

[J]-Dzień Dobry, dzwonie z firmy takiej i takiej, czy mógłbym dostać dokładny adres pańskiej firmy.
[S]- Słucham? Po co?
[J]- Musze mieć dokładne informację do sądu, chce pozwać pańską firmę o zniesławienie mojej osoby przez pańskiego pracownika.
[S]-Co?
[J]- To co pan usłyszał, zostałem poinformowany że jestem ZŁODZIEJEM, zadzwoniłem do pańskiego pracownika który takie informacje rozpowszechniał i on powiedział że pan kazał tak mówić. Na dodatek zastanawiam się czy nie podać także pana i pańskiej firmy o wprowadzanie klientów w błąd na podstawie błędnych, nie istniejących bądź zmienionych aktów prawnych. Chodzi mi o tą kartkę którą pańscy kierowcy zostawiają na MOICH punktach.
[S]- Co? To są prawdziwe akty prawne!
[J]- Tak pan uważa? Wszystkie mają podłoże prawne w PRL, jak wiadomo od 1989 roku żyjemy w RP. Czyli nasza gospodarka przekształciła się z gospodarki centralnie planowej na gospodarkę kapitalistyczną. Mamy tak zwany WOLNY RYNEK. Mam tą oczerniającą kartkę akurat przed oczami, pozwoli pan że zacytuje: Artykuł prawa nr 1.203.212 z roku 1953 bla bla bla. Obecnie w prawie handlowym ta artykuł został znowelizowany w 2003 roku. Treść ustawy jest taka a taka.
[S]- pip, pip…
[J]- Znajdę sobie w Internecie. Dowidzenia.

Rozłączył się, cóż przynajmniej dostarczyłem ogromnej rozrywki moim klientom, którzy dusili się ze śmiechu. Teraz pozostaje tylko czekać jak potoczą się dalej sprawy i czy dalej będą rozpowszechniać te bzdury.

Konkurencja

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 109 (299)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…