Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#18391

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie lubię ludzi, którzy nie biorą odpowiedzialności za stworzenia będące pod ich opieką - czyli głównie nieodpowiedzialnych psiarzy i rodziców. Dziś o tych drugich.

Niegdyś bardzo lubiłam odwiedzać lumpeksy. Obecnie robię to bardzo rzadko, lecz ostatnio wypadła mi przerwa w zajęciach i postanowiłam zajrzeć do jednego z moich ulubionych niegdyś ciucholandów.

A trafiłam akurat na wyprzedaż. Raz w tygodniu można w tym lumpku kupić ciuszki za parę groszy (2-5zł). Sklep nie jest mały, ale z powodu wyprzedaży w sklepie było mnóstwo ludzi i trudno było się ruszyć.

Wśród klientów młoda mama. Jeździła z wózkiem z po całym sklepie (ciężko było się przecisnąć między wieszakami i innymi klientami nawet samemu, a co dopiero z wózkiem). Co najciekawsze - wózek był pusty, a dziecko (ok.3 lat) latało sobie po całym sklepie wpadając do chwilę komuś pod nogi.

Wózek bez przerwy tratował klientów. Jakaś pani zwróciła mamie uwagę:
- Nie mogłaby pani tego wózka gdzieś z boku postawić? Wjeżdża już pani we mnie trzeci raz.
- Nie! Zaraz mi ktoś ukradnie jak go z oka spuszczę (hmmm, a o dziecko "spuszczone z oka" się nie martwi?)
We mnie też wjechała. Raz, trzeci, piąty, ósmy, za piętnastym oberwało mi się mocno. Zwracam uwagę:
- Uderzyła mnie pani, proszę uważać.
- A nie widzi pani, że ja z wózkiem?! Przesunąć się może, a nie jak stoi pani jak krowa na środku! - na środku? Na środku przejścia o szerokości pół metra?
Pogrzebałam jeszcze trochę, w końcu przeciskanie się w tłoku znudziło mi się i z paroma szmatkami idę do kasy.

Stoję w kolejce. Nagle młoda mama zaczyna biegać po całym sklepie i krzyczeć:
- Oliś! Oliś! Oliwek, gdzie jesteś!
Zwróciła uwagę innych klientów, którzy zaczęli pytać, co się stało. Okazało się, że dzieciak gdzieś zniknął. Parę osób zaczęło się interesować i dziecka szukać. W międzyczasie zapłaciłam za zakupy i idę na parking.

Niespodzianka - między samochodami siedzi sobie uśmiechnięty dzieciaczek i bawi się odłamkami kolorowego szkła. Podchodzę do niego i mówię:
- Hej, po co się tym szkłem bawisz? Patrz, ja mam tu coś lepszego - pokazuję mu moje kolorowe bransoletki. Dzieciaczek się zainteresował, zostawił szkło. Mówię:
- Ty jesteś Oliwek?
Dzieciaczek kiwa głową.
- A wiesz, że mama cię szuka.
Dzieciaczek nic.
- To chodź, zaprowadzę cię do mamy.
- Nie... tam jest nudno...
- Ale mama się martwi, lepiej chodź, bo tu samochody jeżdżą, niebezpiecznie jest.
- Nie chcę...
Tu na parking wpada mamusia w towarzystwie jednej z ekspedientek.
- Co robisz, babo?!!!
Tak, to krzyczała mamusia do mnie.
- No witam ponownie, zastałam tu pani syna jak się szkłem bawił. Radzę go lepiej pilnować na przyszłość, a nie się o wózek martwić.
- A co ty mnie będziesz pouczać?! Ja mam dobrze dopilnowane dziecko, a ty się cudzymi dziećmi nie interesuj! Po co z nim gadasz?! Co? Może go porwać chciałaś? Bo ci dogryzłam, co?
Tu odzywa się ekspedientka:
- No co się pani tak drze! Co tydzień pani tu przyłazi i co tydzień pani gdzieś to dziecko gubi, a potem do obcych ma pretensje! Jak zwykle!
- A pani co się wtrąca, co? Za to pani płacą? Więcej tu nie przyjdę, i tak macie szmaty same!
Wsadziła dziecko po chamsku do wózka i poszła w siną dal.
A od ekspedientki dowiedziałam się, że pani przychodzi na wyprzedaże od paru tygodni i za każdym razem szuka swojego dziecka, bo traci go z oczu.

Lumpeks

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 730 (786)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…