Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19468

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu dostałam uprzejme pismo od dyrekcji sąsiedniego gimnazjum z pytaniem czy leczą się u mnie następujący uczniowie (tu lista 3 chłopców). Nie mogę udzielać takich informacji, ale na własny użytek sprawdziłam sobie czy mam takich pacjentów. Okazało się, że tylko jeden jest zapisany do naszej przychodni.
Zaintrygowana zadzwoniłam do szkoły z pytaniem "ale o co chodzi".

Otóż wychowawczyni podpadło, że wymieniona trójka bardzo często przynosi zwolnienia ze szkoły wystawione przeze mnie. Najczęściej byli bardzo chorzy na ważnych sprawdzianach...

Cóż, pofatygowałam się do gimnazjum obejrzeć sobie te "moje" zwolnienia. Przedsiębiorczy chłopcy zrobili sobie w wordzie druk zwolnienia łudząco podobny do tych jakich używamy w przychodni. Wyrobili sobie nawet pieczątkę (w dzisiejszych czasach pieczątek robionych na zamówienie na allegro to żaden problem, nikt tego nie kontroluje) i wypisywali (albo raczej ktoś im wypisywał - inny charakter pisma) sobie dowolne zwolnienia. Oczywiście podpis, mimo że podobny, na pewno nie był mój.

Sprytne? Nie, raczej głupie. Ponieważ nie miałam żadnej gwarancji czy panowie nie wpadli na pomysł kupowania sobie czegoś w aptekach, albo fałszowania jakiś poważniejszych druków, musiałam zgłosić sprawę na policji. Ja miałam duży problem (zmiana wzoru pieczątki, zgłoszenie tego we wszystkich zainteresowanych urzędach, zeznania na policji i całe związane z tym zamieszanie), chłopcy mają założoną sprawę w sądzie dla nieletnich i mimo, że pewnie dostaną zawiasy, to zawsze ślad zostanie.

przychodnia

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 926 (972)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…