Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#19649

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pacjenci, którzy najpierw się rejestrują, a później nie przychodzą na wizytę to plaga. Każdy myśli, że przecież jego wizyta nic nie kosztuje, to można sobie nie przyjść i nikomu nic się nie stanie. To, że inni muszą czekać w sztucznych kolejkach już nikogo nie obchodzi.

Po pewnym zimowym popołudniu, w którym na 20 zarejestrowanych nie przyszło 7 osób miarka się przebrała. Razem z innymi lekarzami (którzy mieli podobne doświadczenia) wprowadziliśmy prosty system. Każda osoba która nie przyszła nie odwołując wizyty dostaje "karny krzyżyk" na karcie. Po pierwszym zarobionym "X" delikatnie pytamy dlaczego nie odwołano wizyty. Po drugim następuje umoralniająca gadka (i to zazwyczaj wystarcza, żeby pacjent chociaż zadzwonił, że go nie będzie). Przy trzecim krzyżyku ostrzegamy, że jeszcze raz i niestety przychodnia rezygnuje z współpracy.

Tu dygresja - każdy lekarz ma prawo odmówić przyjmowania pacjenta, jeśli ten dezorganizuje pracę (oczywiście nie w sytuacjach zagrożenia życia, ale takich w przychodni jest naprawdę mało). Innymi słowy, nikt nie może zmusić mnie do leczenia pacjenta, który np. uparcie lekceważy moje zalecenia, nie chodzi na wizyty, jest chamski, itd. Jeśli pacjentowi się nie podobam (i wyraźnie mi to okazuje), naprawdę nie musi się ze mną męczyć. Dostaje do ręki listę sąsiednich przychodni i może sobie wybierać kogo następnego będzie męczył.

Ostatnio do gabinetu trafiła pani (powiedzmy) Krysia, której karta oznaczona była trzema krzyżykami. Po rozmowie na tematy medyczne przyszła kolej na pouczenia :)

J: Pani Krystyno, widzę, że pani znów nie odwołała swojej wizyty, a przecież już poprzednio zwracałam uwagę, żeby nas informować, że nie może pani przyjść.
K: Och, bo wie pani, ja chciałam przyjść, ale wtedy padał deszcz i czekałam czy przestanie, bo tu trudno do was dojechać, no a w końcu było brzydko...
J: Chwila, to potrzebowała pani porady lekarskiej czy nie?
K: Ależ tak!
J: Ale zrezygnowała pani tylko dlatego, że padał deszcz??
K: No widzi pani, uznałam, że przeczekam i się udało (tu mina pełna samozadowolenia).
J: Dobrze, cieszę się, ale ja w tym czasie siedziałam bezczynnie i czekałam na panią, zamiast przyjąć kogoś kto potrzebował porady.
K: Ach, ale miała pani przerwę, mogła pani wypić kawę, odpocząć [pewnie, nie mam kiedy odpoczywać, tylko w pracy, warunki wprost idealne ;/]
J: Pani Krystyno, umówmy się, że swoje przerwy zaplanuję sama, natomiast panią proszę, żeby w przypadku kolejnej wizyty na którą nie ma pani zamiaru przyjść jednak ZADZWONIĆ. W przeciwnym razie zostanie pani wypisana z naszej przychodni.
K: Ja nie rozumiem o co tyle hałasu! No raz mi się zdarzyło nie przyjść! Pani pamięta chociaż jak wtedy padało? Ja miałam w takich warunkach wychodzić? To bym była tylko bardziej chora!
J: Tu nie chodzi o to że pani nie przyszła, tylko o to, że zablokowała pani miejsce. I nie pierwszy, tylko trzeci (a system krzyżyków mamy raptem od lutego).
K: Pani mnie nie poucza! Jak pani jest niegrzeczna, to ja też będę! Nie mam obowiązku odwoływać wizyt tylko dlatego, że się tak pani podoba!
J: Owszem, jest taki obowiązek. W gablocie wisi regulamin przychodni, wyraźnie jest to podkreślone.
K: Ja tam nic nie widziałam. Pani mi tu robi jakieś problemy ,a przecież nic nie zrobiłam!
J: Właśnie o to chodzi. Zresztą nie będziemy się tu kłócić. Następnym razem proszę odwołać wizytę, na którą pani nie przyjdzie. W przeciwnym razie się pożegnamy.
K: Wy i tak nic nie możecie zrobić! Wy jesteście służba zdrowia, macie o mnie dbać i jak przyjdę to i tak mnie przyjmiecie!
J: Myślę, że dalsza dyskusja jest bezcelowa. Żegnam.
K: Ja i tak będę robić co chcę! A wam nic do tego!

Dwa dni później znów widzę kartę pani Krysi - tak, zgadliście, nie przyszła :)
Więc krótka piłka: "Z powodu braku współpracy została pani skreślona z listy pacjentów przychodni XYZ, może pani zgłosić się do następujących lekarzy (tu lista). Kopię dokumentacji można odebrać w pokoju numer 2. Na dole dopisek: do wiadomości regionalnego oddziału NFZ"

Resztę znam z opowieści. Pani Krysia jak burza wpadła do rejestracji, krzycząc, plując i grożąc lokalną gazetą, NFZ, TVN, proboszczem i plagami egipskimi. Została spacyfikowana przez ochroniarza (ponoć wystarczyło, że się pojawił i swoim ciepłym basem zakomunikował "proszę opuścić budynek" - tak, mamy porządnego ochroniarza, dzielimy budynek z drugą przychodnią, prywatną). Nie pojawiła się więcej (proboszcz i TVN tez nie) a i NFZ nie miał żadnych wątpliwości co do naszej decyzji.

Ulżyło mi :)

przychodnia

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 791 (829)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…