Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#22221

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja teściowa... Na dźwięk tych słów przez głowę przechodzą mi setki kawałów o teściowych, którymi raczą mnie koledzy z pracy, po tym jak kiedyś moja teściowa nachodziła ich w pewnej sprawie (chyba to tu opisywałem :)). Żaden z tych kawałów nigdy nie pocałuje nawet jej pięt. Jest ona całkowicie przekonana o swojej nieomylności (ma w zwyczaju mawiać: prędzej Bóg się pomyli niż ja!) i uważa, że wszystkie decyzje jakie podejmuje słuszne są.

Historia zdarzyła się w końcówce grudnia i zahaczyła o nowy rok. Od kilku tygodni ze wstrętem obserwowałem poobgryzaną tapetę w przedpokoju (dziękuję wredofrety...), niestety brak czasu nie pozwalał na pozbycie się tego widoku. Korzystając ze świątecznej przerwy, postanowiłem w końcu coś z tym zrobić. Był jednak mały problem... Kiedy ma się tyle zwierząt, nie można ot tak wstać i rozpocząć zakurzanie mieszkania. Wprowadziłem więc procedurę wyprowadzania zwierzaków z domu. Mama zgodziła się wziąć trzy kotki, ale "przez przypadek" w transporterku zaplątały się też wredofrety, na miejscu uciekły za kanapę i w ostateczności zostały razem z kotkami.
Większym problemem były szczuraki, jest ich 15. Kompletnie nie miałem komu ich zostawić (Mama jest potwornie uczulona na nie). Po obdzwonieniu wszystkich znajomych i całej rodziny został mi ostatni numer - Teściowa. Mając nóż na gardle zadzwoniłem, zgodziła się. Nie obyło się oczywiście bez gadania, że nasprowadzałem "setki zwierząt" i teraz nie chcę się nimi zajmować i takie tam. Myślałem, że nic gorszego zdarzyć się nie może.

Ponieważ służba w pogotowiu wypadła mi w pierwszy dzień świąt, a później (jako że zamieniłem się z kolegą) w sylwestra, to postanowiłem odebrać szczury 1 stycznia jak będę wracał z pracy. Przyjechałem, pakuję maluchy do transportera. Jeden szczur, dwa, pięć, osiem, jedenaście... Jedenaście...

J-Mamo, gdzie reszta?
T-No wszystkie są! Co ze mnie idiotkę robisz! Wszystkie są!
J-Mamo, jest jedenaście. Powinno być piętnaście.
T-Aaa... Te szczury... - To już nie wróżyło nic dobrego. - Sąsiadka, wiesz Klocia z drugiego piętra z bloku z sąsiedniej ulicy ma siostrzenicę. Byłam tam na kawie no i mówię: Klocia, zięć mi szczury przywiózł do domu!! No i razem z Klocią stwierdziłyśmy, że trzeba się pozbyć bo jak to, szczury? W domu?
J-Mamo!!
T-Co mi przerywasz!? Idiotkę ze mnie robisz! Przerywasz mi! Do Kloci tego dnia przyjechała siostrzenica. Monisia, mówię ci, piękne dziecko! Mam nadzieję, że ty w końcu zrobisz jakiegoś wnuka!! A nie, tylko praca i praca, praca i praca!
J-Mamo! Szczury...!?
T-Aaa! No i Monisia, ta siostrzenica ładna, fajna ma może z 11 lat. No dobra może 15. No i ona usłyszała, że gadamy o szczurach i powiedziała, że chce zobaczyć. To poszłyśmy do mnie no i siedziała. Tak jej się oczy świeciły!! Jak mogłam dziecku nie dać jednego?
J-Nie ma czterech...
T-Bo Klocia powiedziała, że jeden to pewnie będzie się nudził, to dałam dwa. Ale Monisia, ta ślicznotka, powiedziała, że jeden to samiec i samiczka, więc dobrałyśmy dla samiczki koleżankę, a dla samca kolegę (to niemożliwe ponieważ w moim stadzie znajdują się same samce).
J-Wydałaś MOJE szczury!?
T-Jezus, Maria, Piotrek, dziecko chciało. Nie masz dzieci to nie wiesz nic! Ty to tylko o sobie, tylko o sobie!! Jesteś potworny, że też moja córka akurat ciebie zechciała! Idź już, idź już.

Spakowałem "ocalałe" szczury do transportera, zaniosłem do auta. Z samochodu zadzwoniłem do dziewczyny i podpytałem o Klocie. Podała mi adres. Na miejscu dowiedziałem się, że Klocia to nie Klocia (a była to ona ponieważ znam ją z widzenia i poznałem), nie ma rodziny i nie ma żadnych szczurów.
Łaziłem tam i do teściowej kilka dni.

I tak pożegnałem cztery szczurki, a w tym Trabanta (opisywałem kiedyś przygodę z nim).

Teściowa

Skomentuj (71) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 846 (930)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…