Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#23241

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Swojego czasu szukaliśmy z dziewczyną pokoju do wynajęcia. Ja byłem wówczas chwilowo bezrobotnym absolwentem, moja luba - studentką.
Kilka piekielności drobnych i większych:

1. Odprowadziłem moją lubą na uczelnię, na korytarzu instytutu widzę kartkę "Pokój dla 2 osób do wynajęcia" i nr telefonu. Dzwonię. Pani się mnie pyta kim jesteśmy - mówię, że aktualnie szukam pracy, moja dziewczyna studiuje... Na co pani:
- Ja nie chcę żadnych studentów!
Żelazna logika: nie chciej studentów, rozwieszaj ogłoszenia na uczelni.

2. Ogłoszenie równie lakoniczne, w gazecie. Dzwonię, pytam co za lokalizacja? Pan się mnie pyta:
- A gdzie by pan chciał?
No więc myślę - może facet ma kilka ofert? Wymieniam naiwnie "sensowne" okolice, na co słyszę:
- W d*** się przewraca, wszyscy by blisko chcieli!

3. Ogłoszenie - osobne wejście, oddzielna kuchnia, dobra lokalizacja - no wypas. Dzwonimy, umawiamy, lokalizacja faktycznie super. Na miejscu - obskurne podwórze starej kamienicy, rozpadające się schody. Otwiera niedołężna babuleńka. Osobnego wejścia brak, babuleńka mieszka z synkiem, kuchnia - no jest oddzielona od pokoju. Całe mieszkanie śmierdzi stęchlizną. Babuleńka z mieszkania nie wychodzi, a syna często nie ma, ktoś się nią musi zająć... to postanowili wynająć pokój studentom.

4. Pokój w wynajmowanym mieszkaniu. Otwiera nam lokator drugiego pokoju. Pokazuje nam dwuosobowy pokój, którego dotyczy ogłoszenie.
Pokój 3 na 3 metry, za umeblowanie robi kozetka, materac od wersalki położony na podłodze i szafa. Dwie osoby. Jasne. Lokator spisuje do nas numer telefonu, właścicielka będzie sobie wybierać do kogo zadzwonić. Na jakiej podstawie? On też nie wie.

5. Piekielni okazaliśmy się my.
Ogłoszenie o wynajmie mieszkania. Dwupokojowego. W cenie pokoju. Lokalizacja - przeczytałem Świętej Katarzyny. O szlag, ścisłe centrum.
Szok! Gdzie jest haczyk?
Pani mówi, że jest ogrzewanie etażowe. Co to jest? A że się pali węglem w jednym piecu. Stwierdzam, że za tą kasę dam radę machać łopatą z węglem. Umawiamy się. Pani mówi "Państwo podejdą pod kościół i zadzwonią, ja tam podejdę i zaprowadzę".
OK, stoimy pod kościołem we Wrocławiu na ulicy Świętej Katarzyny, dzwonię, mówię gdzie jesteśmy... Pani zaczyna się śmiać.
O co chodzi?
W ogłoszeniu pisało Święta Katarzyna, nie Świętej Katarzyny. A Święta Katarzyna to miejscowość, nie ulica we Wrocławiu :).

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 572 (598)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…