Przypomniała mi się historia, w której poczułem się jak w ukrytej kamerze.
Jechałem sobie do pracy tramwajem wyjątkowo na godzinę 11 - więc już po godzinach szczytu, tramwaj prawie pusty. Jak zwykle - słuchawki w uszach, książka na kolanach, świat zewnętrzny mnie nie obchodzi.
Wtem ktoś mi podtyka pod nos jakiś świstek. FBI? Kanar? Jechowi? Żebrak?
A skąd. Kobieta koło 60-tki (poruszająca się bez kul ani laski) podetkała mi... legitymację inwalidy i tonem nie znoszącym sprzeciwu wykrzyczała tak, że przebiła się przez muzykę ze słuchawek:
- Proszę mi ustąpić miejsca! Ja inwalidką jestem!
Ustąpiłem. Dwa siedzenia za mną było miejsce wolne, na które się przesiadłem.
Było lato, więc nie chodziło o wygrzanie miejsca.
Jechałem sobie do pracy tramwajem wyjątkowo na godzinę 11 - więc już po godzinach szczytu, tramwaj prawie pusty. Jak zwykle - słuchawki w uszach, książka na kolanach, świat zewnętrzny mnie nie obchodzi.
Wtem ktoś mi podtyka pod nos jakiś świstek. FBI? Kanar? Jechowi? Żebrak?
A skąd. Kobieta koło 60-tki (poruszająca się bez kul ani laski) podetkała mi... legitymację inwalidy i tonem nie znoszącym sprzeciwu wykrzyczała tak, że przebiła się przez muzykę ze słuchawek:
- Proszę mi ustąpić miejsca! Ja inwalidką jestem!
Ustąpiłem. Dwa siedzenia za mną było miejsce wolne, na które się przesiadłem.
Było lato, więc nie chodziło o wygrzanie miejsca.
komunikacja_miejska
Ocena:
608
(670)
Komentarze