Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#24762

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Świeża historia związana z prawem jazdy. Trafił mi się cholernie uciążliwy jegomość. Nawet się nie przywitał tylko powiedział do którego samochodu mam wsiąść. Włączył silnik i powiedział, że wylosowałem do pokazania zbiornik płynu do spryskiwaczy i światła cofania. Po pokazaniu zbiornika wcisnąłem sprzęgło, wrzuciłem wsteczny i powiedziałem że teraz powinny się świecić i że może sprawdzić. Podniósł głos i odparł że nie mam mu tłumaczyć jak działają tylko pokazać! Zgasiłem silnik i przekręciłem kluczyk do pozycji między „stop” a „rozruch” i pokazałem palące się światło. Był niepocieszony - najchętniej oblałby mnie bez ruszania z miejsca.
Pomimo że najbardziej wysunięty na prawo łuk (pas ruchu) był wolny, kazał czekać aż zwolni się środkowy (wszystkich było 3). Jadąc po prawym widzimy w prawej, tylnej szybie tylko swoje pachołki. Na innych pasach widać trochę więcej tyczek, co może być mylące.
Na mieście, przed jednym ze skrzyżowań wybełkotał po cichu (żeby nie było słychać na nagraniu) „prawo”, a kiedy skręciłem w prawo usiłował mi wmówić że powiedział „lewo”, a ja nie wykonałem polecenia.
Nie omieszkał wypomnieć wjechania na krawężnik (który nie był krawężnikiem, a granicą między asfaltem, a kostką brukową) oraz jazdy na nieodpowiednim biegu (40 km/h na dwójce na odcinku kilkudziesięciu metrów).
Oblałem w końcu niestety z własnej winy - nie zatrzymałem się całkowicie przed znakiem „STOP”. Samochód ledwie się toczył, ale stopa na pedale hamulca świerzbiła tego CH.U.J.-a od samego początku.
Niestety historie o egzaminatorach przymykających oko na błędy czy ułatwiających zdanie egzaminu można między bajki włożyć.

WORD Tarnobrzeg egzaminator Krzysztof Zbignioń

Skomentuj (39) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (165)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…