Gdy miałem 8 lat moja szkoła podstawowa obchodziła 25-lecie istnienia. A więc gala, występy, specjalnie napisana piosenka przez odchodzącą na emeryturę panią od muzyki - panią O.
Dyrekcja szkoły postanowiła też wydać pieniądze wpłacane przez rodziców na komitet rodzicielski na jakiś pamiątkowy zakup. Wymyślili nowe pianino kosztujące kupę kasy.
Moja mama z racji, że chciało jej się wówczas udzielać w komitecie, zainteresowała się planowanym zakupem. Oto, czego się dowiedziała:
- Pianino stanie w świetlicy, nie w pracowni muzycznej. Żeby wszyscy widzieli jakie to wspaniałe, nowe pianino szkoła zakupiła. W pracowni muzycznej zostanie to stare, rozlatujące się, bo tam nie widać.
- Uczniowie nie będą mogli korzystać z pianina, bo jeszcze popsują.
- Jak ktoś będzie się uczył gry na pianinie, a nie stać go na własne, to też nie będzie mógł z tego pianina skorzystać.
- Jak będzie następnym Chopinem, też nie będzie mógł się dotknąć do pianina.
- W ogóle w każdym innym wypadku - łapy precz od pianina! Co się pani tak czepia?
I na końcu - nowe pianino w szkole było marzeniem odchodzącej na emeryturę pani O. A marzenia odchodzących na emeryturę nauczycielek spełniać trzeba.
Od tego czasu moja mama przestała się w komitecie rodzicielskim udzielać, przestała też płacić na niego składki.
Pianino stało sobie w świetlicy i niszczało. Gdy kończyłem podstawówkę było przyniszczonym gratem nadżartym przez korniki. A stare, rozlatujące się nadal straszyło dźwiękiem w pracowni muzycznej.
Dyrekcja szkoły postanowiła też wydać pieniądze wpłacane przez rodziców na komitet rodzicielski na jakiś pamiątkowy zakup. Wymyślili nowe pianino kosztujące kupę kasy.
Moja mama z racji, że chciało jej się wówczas udzielać w komitecie, zainteresowała się planowanym zakupem. Oto, czego się dowiedziała:
- Pianino stanie w świetlicy, nie w pracowni muzycznej. Żeby wszyscy widzieli jakie to wspaniałe, nowe pianino szkoła zakupiła. W pracowni muzycznej zostanie to stare, rozlatujące się, bo tam nie widać.
- Uczniowie nie będą mogli korzystać z pianina, bo jeszcze popsują.
- Jak ktoś będzie się uczył gry na pianinie, a nie stać go na własne, to też nie będzie mógł z tego pianina skorzystać.
- Jak będzie następnym Chopinem, też nie będzie mógł się dotknąć do pianina.
- W ogóle w każdym innym wypadku - łapy precz od pianina! Co się pani tak czepia?
I na końcu - nowe pianino w szkole było marzeniem odchodzącej na emeryturę pani O. A marzenia odchodzących na emeryturę nauczycielek spełniać trzeba.
Od tego czasu moja mama przestała się w komitecie rodzicielskim udzielać, przestała też płacić na niego składki.
Pianino stało sobie w świetlicy i niszczało. Gdy kończyłem podstawówkę było przyniszczonym gratem nadżartym przez korniki. A stare, rozlatujące się nadal straszyło dźwiękiem w pracowni muzycznej.
szkoła podstawowa u schyłku PRLu
Ocena:
628
(656)
Komentarze