Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27902

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tato mój, jako człek aktywny, nie potrafi egzystować bez pracowania. Jako, że w moim rodzinnym mieście pracy dla ludzi w jego wieku i jego wykształceniem za bardzo nie ma, łapał się wszystkiego, co się napatoczyło.

Znalazł w końcu pracę w pewnym zakładzie gastronomicznym jako stróż nocny. I tak jako ten stróż nocny pracował przez parę lat. Ot pilnowanie, czy wszystko ok, zamykanie knajpy wieczorem i otwieranie rano, czasem podlanie kwiatków i zabijanie czasu rzucaniem kotu piłki. Płaca do najlepszych nie należała, ale i praca trudna nie była.

Razu pewnego właścicielka lokalu stwierdziła, że po co kuchnia ma wczas rano wstawać, żeby odbierać towar od dostawców, skoro jest stróż. Tak więc na tatę spadł obowiązek odbierania towaru, sprawdzania czy wszystko się zgadza, podpisywanie faktur, itp. Praca żmudna - już pierwszego dnia dostawca postanowił podkraść 10 kilo jabłek, na szczęście przyznał się tacie, zebrał solidny opierdziel i jabłka oddał, tak więc tata wszystko waży i przelicza, żeby nie musieć ze swojej wypłaty płacić za ′zakupy′ dostawców. Wysokość wypłaty ani drgnęła, mimo sporej odpowiedzialności.

Sprzątaczka poszła na macierzyński, więc obowiązki sprzątaczki spadły na... oczywiście stróża nocnego. W tym sprzątanie łazienek dla klientów (syf i gówniana robota) i dla personelu (tata mówi, że nie wie co gorsze - razu pewnego w damskiej natknął się na zużytą podpaskę przyklejoną do lustra...). Wypłata trochę poszła w górę (tak, że po miesiącu tata mógł sobie za różnicę kupić piwo).
Sprzątaczka z macierzyńskiego nie wróciła - po co, skoro jest stróż?

Razu pewnego zepsuła się fontanna. A że tata w CV miał wpisane, że zajmował się naprawą tego i owego, to nie ma sensu wzywać fachowca - stróż naprawi. No i naprawił. Później psuły się też inne sprzęty. A stróż to co umiał naprawiał. Czasem dostawał za to jakąś premię (łaskawe 10 złotych).

Przyszedł kryzys, z pieniędzmi krucho - możemy połowę wypłaty za zeszły miesiąc przelać za miesiąc? Stróż się zgodził. Sytuacja się powtarzała, z tym że coraz większe części wypłaty z coraz większym poślizgiem. W końcu doszło do tego, że właścicielka zalegała z wypłatami za 4 miesiące. A nadmienić należy, że do biednych nie należała - kilka firm w mieście, 4 domy w całej Polsce, dodatkowo 2 za granicą, 3 samochody, a chwaliła się kiedyś i jachtem. Jej pieniądze - niech ma, no ale jeżeli od dłuższego czasu zalega z wypłatą, to wypadałoby choćby z własnej kieszeni wyłożyć.

Tak się złożyło, że tata dostał nową ofertę pracy:
-na rękę dostaje dwa razy tyle, ile w knajpie przed odliczeniem podatku
-pełen socjal
-wypłata zawsze w terminie
-telefon i samochód służbowy
-godziny pracy: 9-13 (pół etatu)
-Zakres obowiązków: prace naprawcze, narzędzia dostarcza firma
Nietrudno się domyślić, że wziął fuchę.

No ale, że człowiek honorowy, został jeszcze w knajpie po poinformowaniu właścicielki, że za miesiąc odchodzi i chciałby do tego czasu dostać zaległe wypłaty.

[W]łaścicielka - No ale jak to odchodzisz?
[T]ata - Dostałem lepszą ofertę.
[W] - Przecież nie możesz mnie tak na lodzie zostawić!
[T] - I nie zostawiam. W miesiąc na pewno znajdziesz kogoś na moje miejsce.
[W] - No ale zostań. Czego chcesz? Podwyżki? Dam ci... 2 złote za godzinę więcej!
[T] - Po prostu praca tutaj mi nie odpowiada.
[W] - A co? Źle ci?

No i przez jakiś czas mniej więcej taka gadka, że ona daje super warunki, a on, niewdzięcznik, tak się jej odpłaca.

Miesiąc dobiega końca, a zaległych wypłat jak nie było, tak nie ma. A że grudzień za pasem i trochę funduszy na Wigilię by się przydało, Tata poszedł się upomnieć.

[T] - Wciąż nie dostałem zaległych wypłat.
[W] - No bo jeszcze nie ma pieniędzy.
[T] - To może czas wyłożyć z własnej kieszeni?
[W] - No co ty! Święta idą! Za co ja z rodziną do Grecji pojadę?
Tata myśli sobie - do Grecji? O ty pokrako, zobaczysz...
[T] - No tak. To będzie problem. A propos świąt - masz już kogoś do stróżowania w Wigilię?
[W] - No właśnie chciałam cię poprosić, żebyś się tego podjął... Oczywiście zapłacę...
[T] - No dobrze. Ale z góry. I tylko, jeśli zaległe wypłaty będą do 20 grudnia.
[W] - Nawet nie wiesz jak się cieszę! Życie mi ratujesz!

Tata oczywiście wiedział, że pieniędzy do 20 nie zobaczy.

20 grudnia:
[T] - Co z wypłatami?
[W] - No musisz poczekać do jutra. Jutro będą.

21 grudnia
[T] - W dalszym ciągu nie ma pieniędzy.
[W] - Oj, no bo pieniędzy nie ma. Jutro będą.

22 grudnia
[T] - ?
[W] - No jutro! Jutro!

23 grudnia
[T] - A ja ciągle czekam...
[W] - Oj no wiesz... Ja już wyjechałam i prawie przy granicy jestem... Pogadamy po świętach, ok?
[T] - No ok. Rozumiem, że znalazłaś kogoś innego do stróżowania na jutro.
[W] - Ja... Tego... No nie znalazłam! No ale po świętach premię dostaniesz, ok?
[T] - Dobrze. A kto będzie pilnował knajpy?
[W] - Nie baw się ze mną w takie gierki! Jasne, że ty!
[T] - No to umówmy się, że będę w knajpie tak, jak wypłata w mojej kieszeni.
[W] - Arrr... Czego chcesz!?
[T] - Powiem jasno, żeby nie było niedomówień: Chcę dostać zaległe wypłaty i zapłatę za jutrzejsze stróżowanie. Dzisiaj. Najpóźniej za trzy godziny.
[W] - No ale ja już jestem przy granicy!
[T] - Trudno. Wyślij kogoś. Albo wróć, daleko nie masz.

No i tak dwie godziny później wściekła [W] przyjechała, wypłaciła Tacie co miała wypłacić. Trzydniowy poślizg przypłaciła spadkiem funkcjonalności stróża (czyli czyszczenie kibli i odbieranie faktur nie wchodziło już w grę).
Na odchodne rzuciła coś typu ′No i SPA poszło się chebać...′

Czasem zastanawiam się, jakim gnojem trzeba być, żeby pracownikowi nie płacić za wykonaną pracę, a samemu żyć jak król...

karczma_w_beskidach

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1177 (1205)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…