Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#27946

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sporo ostatnio o pomyłkach "funkcji" (szef myjący naczynia, etc). Dorzucę swoje trzy grosze, chociaż w moim przypadku sytuacja nie była aż tak spektakularna.

Siedzę na dyżurze w naszym małym szpitaliku. Ciemna noc, więc starym zwyczajem zmieniamy się w punkcie informacyjnym (każdy siedzi swoje 2h, reszta w tym czasie śpi - jeśli jest spokojnie, to można złapać chociaż trochę snu).

Koło 3 na izbę wpada pacjent. Od wejścia krzyczy, że musi się pilnie spotkać z lekarzem. Wygląda całkiem rześko, na 95% stanu zagrożenia życia nie ma. Pozostaje nam 5% do wyjaśnienia. Ponieważ pacjent jest jeden, jedyny, to nie ma sensu budzić rejestratorki i pielęgniarki, też umiem wpisać dane do systemu.

[Dialogi lekko skrócone, w sumie szarpaliśmy się w podobnym stylu z 5 minut]
J: Witam.
P: Jest jakiś lekarz?
J: Jest, spokojnie. :) Ma pan jakiś dokument?
P: (grzebie w kieszeniach) Pani, ja muszę szybko do lekarza, ja nie mam dokumentów!
J: A co się dzieje?
P: Ja się nie będę jakiejś biurwie tłumaczył! Chcę wejść do lekarza! (o chamie, poczekaj, zobaczymy jak będziesz kozaczył).
J: Rozumiem, ale muszę pana skierować do odpowiedniego lekarza. Może mi pan nakreślić chociaż problem?
P: Ginekolog!
J: ??!! (jeszcze jeden rzut oka, czy na pewno stoi przede mną facet - tak, niewątpliwie) Ginekolog?
P: No to ogólny!
J: (mając już pewne podejrzenia) Na pewno pan jest pacjentem?
P: Nie wtrącaj się! Tak to jest jak głupie baby w szpitalach pracują! Będę rozmawiał z lekarzem tylko!
J: Dobrze, nie ma sprawy... (zabieram papiery, wchodzę do gabinetu, siadam wygodnie i zapraszam Pieniacza).
P: Dzień dob... to jakiś żart jest? Chciałem rozmawiać z lekarzem!
J: No i rozmawia pan...
P: No ten... tego... to ja przepraszam, wie pani, hehe, człowiek w złości takie różne rzeczy mówi...
J: Przejdźmy może do rzeczy. Co pana sprowadza?
P: (czego można się było spodziewać od początku) Bo widzi pani... My z dziewczyną, ten, no... i nam gumka pękła... i czy mogłaby pani wypisać receptę na tą tabletkę "po"...
J: Nie mogłabym. Taką receptę może przepisać tylko ginekolog, ja nie mam możliwości zbadać pacjentki ginekologicznie, a to konieczne przed tymi lekami, nie mówiąc o tym, że chyba nie mam co badać u pana.
P: (pod nosem) Mściwa k***... (jeb drzwiami)

No i jak tu wytłumaczyć, że to nie przez zemstę, tylko przez to, że facet nie miał macicy?

szpital na prowincji

Skomentuj (45) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1083 (1185)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…