Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#30908

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Kierowniczka pewnego przyszpitalnego laboratorium analitycznego pewnej 30-tysięcznej mieściny miała aspiracje na karierę co najmniej wojewódzką, o ile nie ogólnoświatową. Do tego talent do przekonywania przełożonych. Na początku lat 90-tych zamówiła więc do owego laboratorium supermeganowoczesny analizator. Umowa leasingowa - firma analizator wstawiła w zamian za to, że laboratorium będzie kupować określoną ilość odczynników do owej maszyny przez 10 lat.

Analizator był tak wypasiony, że w zakresie wykonywanych badań mógł spokojnie obsłużyć połowę województwa, a nie niewielką mieścinę. Taka też ilość odczynników była do niego dostarczana. No ale w ramach propagandy sukcesu laboratorium, szpital i wszyscy zainteresowani wychwalali owe cudo pod niebiosa - że to jeden z dwóch takich w województwie, że chyba piąty w Polsce. Och ach.

O tym, że 90% przychodzących odczynników ląduje w koszu na śmieci, bo się przeterminowują głośno nie wolno było mówić.

Minęło 10 lat. Analizator przeszedł oficjalnie na własność szpitala. Postarzał się, aczkolwiek był sprawny - po konserwacji mógł jeszcze posłużyć, tym bardziej że przez te lata jego przerób nie przekraczał 10% założeń producenta. Ale pani kierowniczka przeforsowała podpisanie z firmą nowej umowy leasingowej na nowszy model robiący szerszy wachlarz badań. O przerobie takim, jak miał ten poprzedni. Stary analizator miał przejść serwis i służyć dalej w trochę innym zakresie.

No ale zanim przywieźli ten nowy, serwisant nieopatrznie rzucił przy pani kierowniczce uwagę, że w pomieszczeniu jest za mała wilgotność dla tej maszyny. Pani kierowniczka wzięła więc w piątek po południu nawilżacz powietrza, ustawiła w pomieszczeniu z machiną, pozamykała wszystkie okna i zamknęła przybytek na weekend (w weekendy przypadki nagłe obsługiwało laboratorium z miasta powiatowego).

W poniedziałek po ściankach analizatora płynęły wodospady. Pomimo długiego suszenia nie chciał się włączyć.

Zadania starego przejął nowy nabytek. Znów 90% odczynników lądowało w śmietniku. A stary stał sobie aż do przeprowadzki, gdy to dziwnym trafem się zgubił (kloc 2x2 metry, na metr wysoki).

Dziwicie się może, czemu pani kierowniczka nie dostała w międzyczasie siarczystego kopa w cztery litery za marnotrawienie pieniędzy? Jako córka i żona lekarzy była w ZOZie osobą, którą ze stanowiska zdjął dopiero taki wysoki, kościsty jegomość z kosą, ubierający się na czarno i jeżdżący na białym rumaku.

służba_zdrowia

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 553 (605)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…