Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#32052

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdarzyło mi się napisać "Zmierzch".

To znaczy, nie TEN zmierzch, ale tytuł był równie enigmatyczny, a główna bohaterka faktycznie wdawała się w romans z wąpierzem. Poza tym, niestety, w moim dziele pojawiały sie też inne tematy, główny bohater nie był gejem, no i miało ono jaki-taki sens. Niestety. A może byłabym już miliarderką!
A napisałam to będąc w GIMNAZJUM. Ot, wtedy wydawało mi się to arcydziełem, 65 stron, każdy kto wziął do ręki zachwycony, cud miód! Poświęciłam na to wszystkie lekcje religii i godziny wychowawcze, nieskończoną ilość godzin w domu, przeczytałam miliony opracowań historycznych (akcja działa się w świecie nawiązującym do okolic Pomorza XVIIw. (Wydarzenia obejmowały też coś w stylu bitwy pod Lowestoft).

Nauczycielka historii którą poprosiłam o wytknięcie mi błędów rzeczowych, zamiast poprawić tekst, zaniosła go do Pani psycholog, która była opiekunką gazetki szkolnej. Uradzono, że wydana pod skrzydłami tejże gazetki, powieść zostanie ocenzurowana i wystawiona do nabycia w sklepiku szkolnym za symboliczne 5zł.

No i wydali.

Tylko... nazwisko na okładce nie było moje! DLACZEGO?!

Otóż winna okazała się... dyrekcja.
Pani dyrektor, postanowiła, że moje dzieło może pomóc jednej z uczennic naszej szkoły. Dziewczyna była jeszcze bardziej niepopularna niż ja, miała jeszcze głębszą depresję niż ja, ważyła z dziesięć kilo więcej, i miała gorszy trądzik (tylko zarostu jej brakowało) i oprócz książek ze szkolnej biblioteki nie interesowała się niczym. Nie był to jednak błyskotliwy mól książkowy. Jej umysł odrywał się od wykreowanej w książkach rzeczywistości z ospałością zmieniającego kurs transatlantyku. Po prostu - ona i ja byłyśmy ofiarami większej szkolnej społeczności, ona jedno oczko w hierarchii niżej, na samym niemal dnie, gdzie ja nie dotarłam, bo jednak ceniono mnie za umiejętności których inni nie mieli - pisania, przedstawiania, tworzenia. Ona niestety nie miała takich możliwości. Żal mi jej bardzo, ale fakt faktem, była osobą bardzo odtwórczą, niechętną do robienia czegokolwiek, nawet do nauki.

Nie mam żalu do tej dziewczyny, nawet nie wiedziała o co poszło.

Pani dyrektor bowiem, uznała, że wylansowanie owej smutnej panny na autorkę "książki" ukróci wszelkie wobec niej prześladowania, które kilkakrotnie już otarły się o sąd. I bez mojej wiedzy, zażądała wpisania jej jako współautorki. Albo lepiej, jedynej autorki.

Fakt, sukces moja powieść odniosła, i wylansowała mnie na krótko do pozycji niemal celebrytki. Mnie. Bo mleko niestety się wylało, nauczycielka historii o to zadbała.

Zgadnijcie, na kim skupiła się niechęć jaką niosło ze sobą wyjaśnienie tego małego oszustwa?

szkoła

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 850 (1042)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…