Mam dość nieciekawą wadę serca. Z tego powodu trafiłem kiedyś do szpitala. Ważne jest to, że zostałem wtedy znaleziony przez starszego brata (a to było naprawdę niesamowite, że wtedy do mnie przyszedł i zmartwiony tym, że nie otwieram drzwi wyważył je). Studiowałem wtedy na 4. roku zdrowia publicznego.
Piekielnym był lekarz - mój prowadzący. Do dziś pamiętam gębę tego gościa, którego widocznie bardzo bawiła moja sytuacja, bo zwykł mówić do każdej napotkanej osoby (w zwyczaju miał również posmarkać się i popłakać ze śmiechu opowiadając ten jakże wspaniały żart):
-Hehehe, ratownik medyczny i sam się nie uratował? Ehehehehe, nie mogę, a to ci żart!
Ehehehe, bardzo śmieszne.
Mam nadzieję stary gnojku, że kiedyś dostanę do ciebie wezwanie i też ci powiem: hehehe, lekarz i nie mógł się sam wyleczyć? A to ci, kurcze, żart!
Piekielnym był lekarz - mój prowadzący. Do dziś pamiętam gębę tego gościa, którego widocznie bardzo bawiła moja sytuacja, bo zwykł mówić do każdej napotkanej osoby (w zwyczaju miał również posmarkać się i popłakać ze śmiechu opowiadając ten jakże wspaniały żart):
-Hehehe, ratownik medyczny i sam się nie uratował? Ehehehehe, nie mogę, a to ci żart!
Ehehehe, bardzo śmieszne.
Mam nadzieję stary gnojku, że kiedyś dostanę do ciebie wezwanie i też ci powiem: hehehe, lekarz i nie mógł się sam wyleczyć? A to ci, kurcze, żart!
Praca praca
Ocena:
903
(993)
Komentarze