Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#40248

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moi rodzice to dziwne małżeństwo było. Dziwne według postronnych oczywiście, ze względu na sporą różnicę wieku. Nie będę podawać liczb konkretnych, powiem jednak, że ludzie krzywo patrzyli na dwudziestoletnią dziewczynę, poślubiającą zamożnego wdowca. Że młoda pewnie na kasę leci, że szybko go wykończy i przejmie spadek. Szepty i plotki wymierzone przeciwko mojej mamie nasiliły się, gdy okazało się, że jest w ciąży. Różne rzeczy mówiły nasze małowioskowe źródła informacji: że młoda chce naciągnąć uczciwego człowieka na dziecko, które nie jest jego, że wrabia biedaka i tym podobne rewelacje.

Plotki ucichły, gdy na świat przyszło dzieciątko jak dwie krople wody podobne do ojca - ja znaczy się. Wszyscy nabrali wody w usta i nastał święty spokój. Rodzice żyli sobie spokojnie, wychowywali szkraba - nigdy żadnych kłótni czy innych incydentów, które mogłyby zburzyć obraz perfekcyjnego pożycia rodzinnego.

Niestety, tatuś zachorował i zmarł w niedługim czasie po zdiagnozowaniu u niego nowotworu. Mama została sama ze mną, ośmioletnią wtedy córeczką. Przytłoczona śmiercią męża, kiepsko dawała sobie radę. Dlatego poprosiła o pomoc w domu i (całkiem sporym) gospodarstwie swojego kuzyna. On i mama wychowywali się razem, byli dla siebie praktycznie jak rodzeństwo, toteż kuzyn zgodził się i wkrótce z nami zamieszkał. Rodzicielka powoli podnosiła się z depresji, ja podobnie. Kuzyn mamy był dla nas nieocenioną pomocą, poniekąd zastępował mi ojca. Wydawałoby się, że wszystko zmierza ku dobremu.

Niestety, po śmierci ojca przypomniały sobie o nas panie w wieku 50+. Gdakały między sobą, że "ta młoda wykończyła chłopa, żeby kasę dostać", że "ledwo męża pochowała, a już innego chłopa sprowadza" i tym podobne.

Miałam pecha, bo jedna z czołowych plotkar z naszej miejscowości była babcią Konrada, mojego najlepszego kolegi, z którym często się bawiłam. Pewnego dnia przyszłam do Konrada, bo poprzedniego dnia umówiliśmy się, że pójdziemy razem na rolki albo coś w tym stylu.
Idę, pukam do drzwi, otwiera mi Pani Babcia [PB]:

[J]: Dzień dobry, jest może Konrad?

Pani Babcia spojrzała na mnie jak na najgorszy gatunek ścierwa.

[PB]: Nie ma, a co?
[J]: Chciałam się z nim pobawić...
[PB]: TY SIĘ Z MOIM WNUKIEM NIE BĘDZIESZ BAWIĆ, BO TY JESTEŚ K*WA, I TWOJA MATKA TEŻ! RAZEM OJCA WYKOŃCZYŁYŚCIE!

Z płaczem pobiegłam do domu i opowiedziałam wszystko mamie.

Mimo, że parę godzin potem przyszli do nas rodzice Konrada i żarliwie przepraszali za zachowanie seniorki, nigdy już tam nie poszłam. Moja mama za to musiała wrócić do środków antydepresyjnych.

wsi spokojna ...

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 884 (964)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…