Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#43365

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Piekielna historia o przedstawicielu pracującym w terenie (czyt. domokrążcy) w tej opowieści z pełnomocnictwa firmy ENERGETYCZNE CENTRUM SA z Radomia (PRZESTRZEGAM!)

Godzina 12, sobota, dzwonek do drzwi. Otwiera syn, czyli ja.
- Dzień dobry, jestem z energetyki, przychodzę w związku ze zmianą taryfy. Czy jest osoba, z którą podpisana jest umowa?
Myślę sobie, ktoś z Enei, zapraszam do środka i prowadzę do kuchni, gdzie urzęduje mama, zajęta gotowaniem obiadu. Kobieta siada, ja przejmuję obowiązki mamy, mama siada, a ja odwrócony plecami zajęty gotowaniem makaronu przysłuchuje się teatrzykowi.

(K)obieta prosi (M)amę o ostatnie rachunki za prąd w celu wyjaśnienia zmiany taryfy (naświetlając przedstawicielkę - kobieta z wadą wymowy, nieumiejąca się wysłowić, kończąca każde zdanie słowem "nie?").
Następnie wyjaśnia, że za prąd przepłacamy, w nowej taryfie rachunki obniżą się o 20 zł, poza tym ubezpieczenie wliczone w rachunek obejmuje bezpłatną naprawę urządzeń elektrycznych , które ulegną awarii z nieważne jakiego powodu (czy to z naszej winy, czy z winy dostawców prądu) i w tej chwili prosi mamę o dowód osobisty lub PESEL, bo chyba chcemy płacić mniej, NIE?
(M) jako, że jest urzędnikiem w dość nielubianym zakładzie z zielonym logiem i jest za pan brat z biurokracją, pyta się po co kobiecie PESEL.
(K) dość niechętnie: - No w celu podpisania umowy.
W tym momencie po natarczywych pytaniach mamy, okazało się, że umowa podpisywana jest właśnie z firmą wymienioną w tytule, na 5! lat, a nie z firmą Enea, pod którą podszywała się (K).

Poszedłem do szybko do komputera i wygooglowałem ciekawe informację na temat tych oszustów (Umowa dotyczy sprzedaży energii elektrycznej, ale nie jej dystrybucji. O tym fakcie pełnomocnik Energetycznego Centrum już nie wspomniał. Oznacza to, że kupujący oprócz faktur za rzeczywiste zużycie energii będzie otrzymywał rachunki za jej dystrybucję od dotychczasowego operatora – a to znacznie podnosi rzeczywiste koszty. Zerwanie umowy to koszt kilku tysięcy złotych, a "bezpłatne ubezpieczenie" kosztuje 34 zł).

Napisałem mamie smsa z pokoju "Nie podpisuj!".
Mama czytając smsa uśmiechnęła się pod nosem i odmówiła podpisania umowy.
(K) wielce oburzona powiedziała, że chyba chcemy oszczędzić pieniądze, że to okazja i zostaliśmy wyłonieni jako jedna z pięciu rodzin w naszej miejscowości do podpisania tak korzystnej umowy. W tej chwili mama nie wytrzymała, wybuchła śmiechem i podziękowała, a (K) wyszła obrażona i obeszła jeszcze cały blok (w sumie 18 rodzin, a nie 5). Oczywiście sąsiedzi zostali ostrzeżeni :)
Mam nadzieję, że to przestrzeże ludzi przed podpisaniem takiego czegoś.

Mała miejscowość na zachodzie Polski

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 525 (573)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…