Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#44126

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak to wszem i wobec wiadomo, zbliżają się święta. Moi rodzice mają małą chrześniaczkę, na dodatek ma ona biednych rodziców (moje wujostwo), więc postanowili, że skoro mamy dość sporo pieniędzy, to zorganizujemy dla małej ogromną paczkę z ubraniami, książkami i zabawkami. Wydawało im się, że dziecko będzie z takiego prezentu bardzo szczęśliwe, a i odciąży to ciocię i wujka.
No, niestety...

Paczka wysłana bez najmniejszych problemów, ciocia zadzwoniła, że doszła, że mała zrobiła im już rewię mody w domu i bardzo się cieszy, że zabawki ciągle są przytulane i ściskane, a książki na pewno bardzo się przydadzą. Mama się ucieszyła, poplotkowały trochę i zakończyły rozmowę.

Jakąś godzinę temu zadzwonił wujek. WŚCIEKŁY. Krzyczał do słuchawki, że mama ma się wypchać tymi prezentami, że on nie chce łaski ani pomocy, że to spakuje w cholerę i odeśle na nasz koszt, bo on o nic nie prosił. Mówił, że to, że my jacyś "burżuje jesteśmy" to nie oznacza, że mamy jego dziecku jakieś szmaty dawać czy ochłapy (tymi ochłapami były markowe ciuchy i kilka moich sukienek w świetnym stanie oraz moje niepotrzebne, niezniszczone książeczki i zabawki). Potem, zaczął się żalić, że mieszkamy w pałacu świeżo wyremontowanym, a on nie ma na nic pieniędzy i że jakbyśmy byli prawdziwą rodziną, to nie traktowalibyśmy go jak biedaka skazanego na naszą łaskę, że nie wciskalibyśmy mu jakichś byle szpargałów tylko kupili coś porządnego. Tuż przed tym jak mama się rozłączyła, krzyczał coś o tym, że z jego dziecka chcemy zrobić kopciucha i że ona nie potrzebuje tego wszystkiego.

I weź tu człowieku chciej zrobić coś dobrego dla kogoś. Ja rozumiem, duma, ale oni naprawdę nie mogą sobie pozwolić na nic. Chcieliśmy sprawić małej radość i tylko tyle...

Rodzina

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 673 (787)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…