Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#46863

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Sytuacja dość dawna, ale nadal mi się włos na głowie jeży, jak sobie ją przypominam.

Jako pielęgniarka z intensywnej terapii jestem często wzywana na interwencje na terenie całego szpitala, z lekarzem do pary oczywiście. Najczęściej biegamy na reanimacje, ale zdarza się też, że wzywa się nas jako obstawę anestezjologiczną do znieczulenia pacjenta lub do konsultacji osoby poszkodowanej.

Dostaliśmy wezwanie do nieprzytomnej nastolatki. Dziewczynka lat chyba 13 czy 14, została znaleziona gdzieś w świecie. Dolną część bielizny i spodnie miała zwinięte w kostkach - od razu zachodzi podejrzenie, że została zgwałcona, więc czekamy na ginekologa, żeby ją zbadał. Razem z pogotowiem przyjechała policja, zawiadomiono rodziców. W tym czasie pobrano jej krew na obecność alkoholu - wynik oczywiście pozytywny. Porobiono jej jeszcze parę badań, podłączono trzeźwiące kroplóweczki i ogólnie wyglądało na to, że dziewczynce nic nie jest, jest po prostu upita i śpi. W tak zwanym międzyczasie pojawili się rodzice nastolatki, więc po poinformowaniu o stanie zdrowia dziecka, poproszono ich o zgodę na badanie ginekologiczne. Dziewczynka była niepełnoletnia, więc takie badanie musi być poświadczone ich zgodą.

Ale tutaj zaczął się cyrk i piekło jednocześnie - dziewczynka po podaniu kroplóweczek i otuleniu kocami obudziła się, oczywiście nie chciała się przyznać skąd miała alkohol, czy ktoś z nią był, czy coś pamięta, ogólnie nie chciała z nami gadać. Jednak jej wrzaski i płacze było słychać przynajmniej na pół województwa. Natomiast rodzice gdy zobaczyli, że córcia otworzyła oczy, uznali, że żadnego badania ginekologicznego nie będzie i już, nie wyrażają zgody.

Na próżno prośby i groźby, płacz dziewczynki i jej obietnice, że już nigdy więcej, nasze błagania, że po prostu trzeba, bo dziecko niewiele pamięta z całej tej sytuacji - nie i koniec.

Najbardziej oporna była matka tej nastolatki, ponieważ nie była w stanie uwierzyć, że jej dziecko mogło zostać skrzywdzone, bo ona taka młodziutka, dopiero zaczęła miesiączkować, jeszcze dziewica, więc przy tym badaniu jej błona pęknie i jak to potem w przyszłości wytłumaczyć. Ogólnie była na nie, bo "przecież to jeszcze dziecko!"

Po drugiej stronie sali stał policjant i ojciec nastolatki. Jakimś cudem udało mu się namówić ojca, żeby ten podpisał zgodę na badanie córki. Wtedy małolatka zaczęła się drzeć i płakać już wniebogłosy, wić się, wyrywać i uciekać z łóżka.

Jako obstawa znieczulająca uznaliśmy, żeby dać jej "głupiego jasia" do żyły, to dzięki temu badanie będzie można przeprowadzić po ludzku, a i jej nic nie będzie bolało.

Badanie trwało dosłownie kilka chwil - na szczęście ginekolog stwierdził brak naruszenia błony, brak nasienia, brak jakichkolwiek cech, żeby dziewczynka odbyła stosunek. Dla pewności jednak pobrano wymaz z pochwy i wykonano test ciążowy (ujemny).

Zostaliśmy, żeby ją wybudzić, poprosiliśmy rodziców. Zapłakana mama głaszcze córcię, gdy ta się budzi, to uspokaja, że już po wszystkim, że nikt cię nie skrzywdził, że przeprasza, ale to badanie było konieczne, ale nic ci się nie stało, to najważniejsze...
A córeczka na to, całkiem trzeźwo i dobitnie:
- A g*wno prawda, bo wyruch*ł mnie w d*pę!

służba_zdrowia

Skomentuj (416) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1650 (1732)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…