Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#49968

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dobra, historia obrzydliwa z lekka. Taki mocniejszy powrót po chwilowej nieobecności tutaj.

Ogólnie akcja miała miejsce kilka lat temu. Takie wczesny wieczór, lipiec. Na dworze przyjemnie ciepło (żeby nie powiedzieć gorąco).

Wezwanie. Nie do końca typowe bo dyspo wyraźnie nam (nawet kilka razy) podkreśliła, że kurator zawodowy wzywa. Pierwsza reakcja - grubo będzie. Jak kurator wzywa pogotowie, nigdy nie jest to wezwanie w dzielnicy willowej czy nawet w zwykłych blokach.
Dojeżdżamy (wioska), stare domy, trochę jak kamienice. Raczej niezbyt przyjemna okolica. Wszędzie psudograffitti na murach, kocham jolę, je*ię policję i tym podobne. Stoi policja, stoi kurator, zasłania sobie usta i nos jakąś chusteczką. Blady jak ściana, lekko przechodzący w kolory zielone. "No trup!" - myślę sobie. "Idioci wzywają nas, podstawowych, do trupa!" - kończę myśl.

Staram się ogarnąć i przygotować na każdy widok. W radiowozie zaparkowanym koło kamienicy siedzi dwóch łepków, na oko 8 może 9 lat. Podchodzę z kolegą i wypytuję. Kurator prowadzi nas na klatkę, obdrapana, zaniedbana, śmierdząca. Na chwile odwraca się, bierze głęboki oddech. Ma w oczach łzy - kto go tam wie czy ze smutku czy smrodu. Zasłania twarz i idziemy dalej na górę. Pierwsze piętro, drugie... Smród się nasila, nasze miny zaczynają rozpływać się w nieznacznym grymasie. Stanęliśmy przed drzwiami. Kurator patrzy na nas i cichym głosem mówi żeby się przygotować.

Po otworzeniu drzwi buchnął smród tak silny, że ugięły się nam kolana. Naszym oczom ukazuje się jakaś melina (bo mieszkaniem tego nie nazwę). Kurator znów zrobił kilka kroków do tyłu i wychylając głowę możliwie najdalej zaczerpnął, i tak nieświeżego, powietrza. Musieliśmy uważać żeby nie wdepnąć w wymiociny. Leżały wszędzie! Po przedostaniu się przez pierwsze pomieszczenie dotarliśmy do właściwego miejsca. Na czymś co kiedyś było kanapą leży jakaś kobieta. Kobieta? Być może coś co kiedyś nią było. Żyła. Nad jej głową było wiaderko, widząc w środku brązową, maziowatą ciecz nawet nie próbowaliśmy zgadywać co tam jest. Ze znanych tylko sobie powodów była cała we krwi, nie miała na sobie spodni. Smród potu, fekaliów i innych przyjemnych rzeczy mieszał się powodując wręcz atomową miksturę dla wszystkich w pomieszczeniu. Poza menelindą, ona wydawała się nie zauważać, że ma wiadro z gó... ekhem, ekskrementami nad głową i nie myła się pewnie od dłuższego czasu.

Była przytomna, reagowała, rozmawiała. Trzeźwa. Jej głowa była rozbita, ale trochę strach było dotknąć to, co przypominało włosy, w których mieszkała już niezła kolonia pasożytów. Nie bardzo było jak zbadać lepiące się od krwi i wymiocin rany. Chcieliśmy zorganizować jakiś transport do szpitala, żeby tam się tym zajęli (wybaczcie, ale nie chcieliśmy jej brać naszą wypucowaną karetką bo by resztę dnia była nieczynna zanim by ktoś doprowadził to do względnej sterylności). Nie zgodziła się, była agresywna, więc wkroczyli policjanci (którzy do tej pory stali przed "mieszkaniem"). Później widziałem jednego jak wymiotował do śmietnika na dole.

Szybka konsultacja z szefem, zmuszać czy nie zmuszać. Nie zmuszać. Kontaktuje? Tak. Jest pijana? Nie. Umiera? Nie. Coś jej zagraża? Oprócz uduszenia się w tym smrodzie nic. Zostawić. Za wiele nie zrobiliśmy, kurator uznał, że się wykrwawia dlatego nas wezwał. Na moje oko rana głębsza, ale miała kilka dni.

Szkoda mi tylko tych dzieciaków, którzy siedzieli w samochodzie. Kurator kontrolował fakt zgłoszony ze szkoły, że dzieci nie pojawiają się od jakiegoś czasu, twierdzi, że poprawiało się, że już był porządek, już przyjeżdżali sprawdzać rzadziej i rzadziej... A tu taki cyrk. Nie rozumiem jak można urządzić takie piekło własnym dzieciom. Nie wiadomo ile dni żyły z matką w takich warunkach. Były głodne i brudne. Podziękował za współpracę, powiedział, że teraz z policją odwiozą młodych do zakładu opiekuńczego i wystawi prośbę o natychmiastowe umieszczenie tam dzieci (przez sąd) na stałe. Oby...

Praca praca

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1101 (1145)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…