Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#52369

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kupiłam sobie szafę. Sporo desek do noszenia, ciężkie jak diabli, więc koniecznie z transportem i składaniem.
Tragarze przywieźli, skręcili, pojechali w długą.

Dwa dni później przychodzi sąsiadka.
S: Dzień dobry, ja w takiej sprawie, bo to pani musi wiedzieć, że ja widziałam, że wczoraj tu jakaś firma u pani była.
J: Była, owszem, a o co chodzi?
S: No właśnie, a oni mi samochód porysowali!
J: Przykro mi... Ja dam pani numer do tej firmy, zadzwoni pani. Zresztą to niedaleko, można podejść nawet.
S: Tak, ja wiem, ja już tam byłam.
J: Aha. I jak się sprawa skończyła?
S: Oni mnie wyśmiali! Powiedzieli, że to nie oni!
J: A pani jest pewna, że to oni?
S: No pewnie! Przecież mąż widział, jak oni nosili jakieś paczki tu! Zrzucili na pewno! Ale się nie przyznają, to jasne... No, ale pani ich wynajęła, to pani odpowiada przecież. Więc ja chciałam się rozliczyć z panią.
J: Słucham?
S: Odszkodowanie. Bo przecież ktoś musi odpowiedzieć.
J: I pani wymyśliła, że ja, tak?
S: Pani, bo pani ich wynajęła, dla pani pracowali.
J: Ale to nie moi pracownicy, ja jestem raczej klientką.
S: No nieważne, ktoś musi. Mnie nie stać, żeby za lakier nowy płacić.
J: Żarty pani sobie stroi. Przykro mi, że ma pani uszkodzony samochód, ale jedyne co mogę zrobić, to dać pani numer do tego sklepu. Nic więcej. Zresztą, zadzwonię sama. Jak będę coś wiedzieć to do pani przyjdę.

Dzwonię, kierownik trochę zdegustowany, a trochę rozśmieszony opowiada, jak przyszła do nich baba ze skargą. Pojechali, obejrzeli uszkodzenia, okazało się, że jest to ewidentne przytarcie, w poziomie. Żadnego wgniecenia, odprysków. Wygląda, jak ślad po słupku... W dodatku już trochę zakurzone. Popukali się w głowy i kazali szukać jeleni gdzie indziej. I po tym pani trafiła do mnie z pretensjami.

Podzieliłam się historią z mężem. Pierwsze jego pytanie:
- To taki beżowy ford?
- Tak.
- No to on od tygodnia stoi z tym przytartym bokiem...

Bogatsza o te informacje odwiedzam sąsiadkę.

J: Pani jest pewna, że to robotnicy uszkodzili?
S: No widziałam przecież!
J: I widziała pani jak im coś spada?
S: No nie, ale nosili obok, przeciskali się!
J: A wie pani, że wyłudzenie jest karalne?
S: Pani mnie chce zastraszyć!
J: Nie, ja pani mówię, że mam świadków, że uszkodzenie jest od tygodnia. Tu są kamery na bramach. Jak pani chce, wzywamy policję, ale ja nie odpuszczę i pociągnę sprawy dalej.
S: To jest zastraszanie!
J: To niech pani wezwie policję. Tylko proszę mnie poinformować, też przedstawię sytuację. A do tego czasu, proszę mnie nie nachodzić.

I czekam już kolejny dzień, a policji jakoś nie ma...

dom wariatów

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1118 (1156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…