Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#54054

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W pracy często spotykam osoby, które obracają dużymi sumami pieniędzy. Większość z nich dorobiła się majątku samodzielnie i teraz z niego korzysta wg. uznania, z mniejszym lub większym wdziękiem.
Staram się nie być zawistna, miewam tylko smutne momenty autorefleksji nt. cech, których poskąpiła mi natura, a które ludziom pozwalają zdobywać dziki majątek. Jakby ktoś mnie spytał, o jakie cechy mi chodzi to bym wymieniła pewnie pracowitość i "ogarnianie urzędnicze" w pierwszej kolejności.
W każdym razie: osoby "dorobione" posiadają również inne cechy charakteru, owocujące dość zaskakującymi sytuacjami.

Dziś np. zauważyłam aspekt osobowości mojego inwestora, którego się nie spodziewałam.
Jedziemy do księgowej wystawić fakturę. Księgową mamy wspólną, bo ta pani przerabia pół miasta.
Wchodzimy do biura, mówię pani księgowej co, jak i dlaczego, inwestor siedzi i się nudzi.
Kreci się na krześle i nagle wypala:
- A wie pani, ja takie tujki posadziłem koło jednej posesji, muszę je dzisiaj podlać, a mieszkam w X (takie Beverly Hills 10 km pod miastem), nie będę do domu wracał po wodę. Mogę u pani napełnić kranówką kilka butelek po mineralnej?
- Oczywiście - księgowa się trochę zdziwiła. Ja siedzę i nic nie mówię, zastanawiając się, na której to z licznych posesji on nie ma własnej wody podciągniętej.
Poszedł. Wraca. Siedziałam tyłem do wejścia, więc najpierw usłyszałam, że coś się tłucze, więc się obracam.
...więc wraca. Trzymając w każdej ręce z pięć pustych butelek po mineralnej - tych dużych, chyba 5l. i jeszcze dwie pod pachami. Ciężko mu było wpasować się w drzwi z tym wszystkim.
Księgowa okazała się asertywna.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 509 (579)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…