Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#56174

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zapisałam pewnej pani lek na cukrzycę. Początek leczenia, małe dawki, pełna edukacja - co jeść, kiedy nie jeść, kiedy jeść :)

Jeszcze tego samego dnia wpada pan Mąż. Od wejścia oburzony, chce rozmawiać natychmiast, z manifestowanym niezadowoleniem czeka na koniec kolejki. Wreszcie wchodzi.

M: Pani zapisała żonie lek X!
J: Zgadza się.
M: Taki niebezpieczny lek!
J: Nie bardziej niż wszystkie leki...
M: Pani sobie żartuje, a ja dokładnie przeczytałem ulotkę! Proszę!
J: A co pan takiego tu wyczytał?
M: "X może powodować hipoglikemię, zawroty głowy, bóle brzucha..."
J: Jak każdy lek, proszę pana. A ideą działania tego leku jest powodowanie obniżenia cukru.
M: Ja wiem co to za świństwo! moja matka kiedyś też to brała! I miała potem amputowaną nogę!
J: To chyba jednak nie po tym leku...
M: Ale miała jak brała ten lek! Ja żądam czegoś innego!
J: Ale pan nawet nie jest upoważniony do wglądu w dokumentację, o decyzjach nie wspominając. A lek jest jednym z bezpieczniejszych, ma potwierdzoną skuteczność, wiele lat obserwacji. Owszem, trzeba kontrolować posiłki i poziom cukru, ale to raczej wina choroby, a nie leku. I jak każdy lek, przedawkowany będzie miał swoje zagrożenia. Nawet aspirynę można przedawkować.
M: Pani tak mówi, a przecież wiadomo, że pani zależy, żeby żona brała ten lek.
J: Zależy.
M: Właśnie! A dlaczego ten? A może pani ktoś zapłacił, żeby ten! Ja tu mam czarno na białym, że on jest groźny! A pani mi tu wciska, że dobry! Bo pani chce to sprzedawać! Pieniądze pani ma z tego!
J: Pan się zapomina.
M: Ja dopilnuje, żeby żona tego nie brała!
J: To jej pan zaszkodzi. Pan ma jakiś cel w szkodzeniu żonie? Zresztą, proszę iść do innego lekarza, dopytać, poczytać sobie i wtedy wrócić.
M: To pani nie zapisze nic innego?
J: Nie. Nawet mojej pacjentki tu nie ma. To komu miałabym zmieniać leczenie?
M: Ja tu jeszcze wrócę!
J: Zapraszam. Tylko może tym razem z żoną. Do widzenia.

Nie wrócił. Wróciła żona, pogadałyśmy na spokojnie, wytłumaczyłam jeszcze raz co i jak. Obiecała brać leki, ale umówiłyśmy się, że jakby mąż robił duże problemy, to pomyślimy o zmianie. Tylko na co? W końcu każdy lek w ulotce ma wymienione same powikłania...

A tendencja jest niestety coraz większa. Coraz częściej też przychodzą pacjenci dr Google, którzy przeczytali i wiedzą na pewno, że ten ból brzucha, to od nowotworu, zapalenia otrzewnej albo wytrzewienia. Od wczorajszego obiadu na pewno nie. Ale to temat na kolejną historię.

Skomentuj (60) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 707 (823)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…