Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#57389

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tym razem o piekielności, która spotkała w mnie w znanej sieciówce odzieżowej, w czasie poświątecznej wizyty u teściów.

Korzystając z tego, że jestem, teściowa namówiła mnie na małe zakupy (nie za bardzo ma z kim chodzić). Poszłyśmy m.in. do sklepu (napiszę z premedytacją) Orsay w Lublinie w galerii Orkana. Zaczął się już sezon wyprzedaży i wśród różnych ciuszków wypatrzyłam przepiękną puchową kurtkę.
Leży idealnie, ciepła, zgrabna, cud, miód i orzeszki. Przeceniona z 250 zł na 180, dodatkowo tego dnia było -30% na wszystkie kurtki (również te przecenione), no istny raj. Tylko jedna zasadnicza wada - duża żółta plama na rękawie. Idę więc do sprzedawczyni i pytam, czy mają gdzieś zakitraną jeszcze jedną. Nie, ale zadzwonią do sklepu w drugiej galerii (Plaza). Miałam szczęście - ostała się ostatnia sztuka, dokładnie w moim rozmiarze, będzie dla mnie odłożona. Oczywiście z teściową w te pędy do Plazy, żeby się nie rozmyślili.

Na miejscu faktycznie - kurtka czeka, rozmiar ten sam, plam żadnych nie wypatrzyłam, do kasy. Tam kasjerka prosi mnie o wyciągnięcie z portfela 250 zł. Mówię, że w poprzedniej galerii dokładnie ta sama kurtka była przeceniona na 180 zł. Dziewczyna łapie za telefon i dzwoni do Orkana. Nie wiem, co usłyszała, ale nasza rozmowa później wyglądała tak:

Kasjerka: - Niestety, w Orkanie kurtka również kosztuje 250 zł, więc tyle policzę.
Ja: - No trudno. W takim razie proszę policzyć mi z dzisiejszym rabatem.
K: - Na to nie będzie.
???
J: - A przepraszam, to "to" jest spodniami? Na plakatach wyraźnie jest napisane, że rabat jest na WSZYSTKIE kurtki, co zresztą nawet tutaj usłyszałam od pracownic sklepu.
K: - Na tą nie.

Co prawda kurtka nie była mi potrzebna na gwałt, ot, spodobała mi się, ale kiedy spotykają mnie podobne sytuacje, nie umiem odpuścić.

Wróciłam do Orkana, żeby upewnić się, czy może z moim wzrokiem jest coś nie tak. Nie, oglądana przeze mnie kurtka przeceniona na 180 zł, bez żadnej adnotacji, że to z powodu plamy. Wyciągam telefon z zamiarem zrobienia zdjęcia, coby mieć jakiś dowód w skardze, którą w myślach już wysmarowywałam, gdy nagle obok mnie zmaterializowała się sprzedawczyni, kurtkę zabrała i powiedziała, że w ich sklepie zdjęć robić nie można. Na moje wyjaśnienia, że zostałam oszukana przez sklep w Plazie i muszę mieć na to dowód, uciekła z kurtką na zaplecze, a następnie ignorowała mnie w taki sposób, że jasnej wścieklicy dostałam.

Napisałam do kierowników obu sklepów oraz rzecznika praw konsumentów, ale szczerze, to nie liczę na cokolwiek. Bez dowodu w postaci zdjęcia będzie to moje słowo przeciwko ich. Jednak Orsay może być pewny, że reklamę ode mnie otrzyma skuteczną.

Orsay Lublin Orkana i Plaza

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 977 (1091)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…