Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58898

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w pośrednictwie finansowym.
Widziałam dzisiaj w sklepie matkę z małym chłopcem wykłócającą się o coś przy kasie i przypomniała mi się taka sytuacja. Siedzę sobie, kawkę piję i nikomu nie wadzę, aż podchodzi taka przeciętna kobieta. Przeciętna w takim znaczeniu, że wyglądała na normalną, bo u niektórych to z daleka widać, że będzie jazda.

[K]lientka: Chciałabym założyć konto dla syna.
[JA] Nie ma sprawy. Poczekamy na syna, a ja w międzyczasie mogę pani poopowiadać o tym koncie. Będzie pani pełnomocnikiem?
[K] Ale nie, nie, syn jest w domu. Ja tutaj w jego imieniu przyszłam. O, ja już dam jego legitymację..
[JA] Tak nie damy rady, syn musi być obecny.
[K] Ale spokojnie, ja mam ważne prawa rodzicielskie.

Niektórzy przychodzą z upoważnieniem potwierdzonym notarialnie, ale po co, frajerzy, przecież starczy mieć prawa rodzicielskie!

[JA] No niestety.
[K] Jak pani może się tak zwracać do klienta, chyba pani na pracy nie zależy! Trudno, skoro tak to syn założy konto gdzieś indziej i to oni zdobędą takiego wartościowego klienta.

No co mam powiedzieć, szkoda, ale procedur nie przeskoczę. Chyba, że pani miała zamiar się też za syna podpisać.

O dziwo, kilka dni później jednak wróciła – ale z córeczką. Koleżanka mi opowiadała, że to dziecko miało może z 6 czy 7 lat. Poinformowała panią, że zgodnie z prawem ograniczoną zdolność do czynności prawnych mają osoby powyżej 13 lat, a poza tym chciała założyć konto na syna, więc to że przyprowadziła po prostu dziecko niczego tak naprawdę nie zmienia. Upewniła się jeszcze, że ten syn na pewno jest starszy niż 13 lat i zaprosiła do kolejnej wizyty – tym razem z właściwym dzieckiem. Podobno klientka strasznie się piekliła, ale w końcu sobie poszła.

I znowu trafiło na mnie. Zauważyłam ją z pewnej odległości i już przeczuwałam kolejną aferę, ale widzę, że ktoś tam obok niej człapie. Ten ktoś jest wyższy od niej i zdecydowanie ma więcej niż 13 lat.

[K] No witam, konto synowi chcę założyć.

Zanim zdążyłam się odezwać, pani zaczęła jeszcze fuczeć pod nosem rożne niemiłe komentarze o samym banku, o głupich wymaganiach, a gdzie w tym wszystkim jest interes obywatela?!
Zignorowałam ją i zwróciłam się do [Ch]łopaka, który przyszedł z nią. Wyglądał na znudzonego, a podczas otwierania tego nieszczęsnego konta kilka razy wkurzał się na matkę, że go tu wyciągnęła.

[JA] Dokument tożsamości będzie mi potrzebny.
[Ch] Niech se pani wyciągnie.

I rzuca portfel na stół. Nie mam zamiaru nikomu grzebać w portfelu, żeby później nikt mi nic nie zarzucił, i w końcu jaśniepan zrobił to sam. Poszukał, pozaglądał i podaje mi... dowód osobisty. Sprawdzam pesel, pełnoletni. No dobra, skoro tak, to matka w ogóle nie jest potrzebna, ale już się nie chciałam odzywać.

Spisywanie wniosku w miarę szybko poszło, drukuję umowy. Chłopak podpisuje, a babka nagle doznaje olśnienia.

[K] Ale ja chcę być pełnomocnikiem!
[JA] Syn może panią upoważnić na linii kontaktowej, u mnie nie ma możliwości.
[K] Ale on nie chce, jest głupi, ja jestem matką! Ja muszę go kontrolować!
[JA] Jeśli syn jest pełnoletni to tak nie działa. Nie ma pani prawa decydować za niego o pełnomocnictwie.

Na co pani wyciąga legitymację studencką syna i podtyka mi pod nos.

[K] Widzi pani? Ja tutaj mam jego dokumenty, jestem prawnym rodzicielem ze wszystkimi prawami (?) i ja żądam dostępu do tego konta.
[JA] Nie ma opcji.

Wkurzała się jeszcze, ale już nie dyskutowała tylko obrażała mnie pod nosem. W tym momencie odzywa się syn:

[Ch] Jednak panią lubię.

Zyskałam fana. Mimo to jakoś nie chcę, żeby do nas wracali.

rodzinka

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 985 (1043)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…