Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#58942

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Chodzę do gimnazjum i jestem osobą niewierzącą, mimo to uczęszczam na religię. Do ubiegłego roku lekcję prowadził całkiem w porządku katecheta, który ma niezłe poczucie humoru, a co ważniejsze - jest dość tolerancyjny i nie krytykuje uczniów, którzy mają inne poglądy niż kościół.

Niestety w tym roku zmieniono nam nauczyciela na zakonnicę, która okazała się być... piekielną. Mimo że na początku wpajała nam przykazanie "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego", wkrótce okazała się wielką hipokrytką.

Nieważne czy tematem katechezy było boże narodzenie czy przypowieść o synu marnotrawnym - wciąż podkreślała o tym, że homoseksualiści to dewianci, którzy spłoną w piekle i powinni być skazani na karę śmierci.

Pewnego dnia kolega zwrócił uwagę, że ci ludzie prezentują coś więcej niż orientacje. Co zrobiła siostra? Rzuciła go kredą i zasugerowała, że "sam jest pedałem". Takich sytuacji było wiele. Ale na to, co powiedziała ostatnim razem naprawdę nie mam komentarza...

Co z tego, że tematem były nadchodzące się święta wielkanocne - musiała wypowiedzieć się na jakiś temat, który nie miał żadnego związku z lekcją. Zaczęła opowiadać o aborcji. Wtedy padło pytanie "Co z kobietami, które dokonują tego z powodu gwałtu?" . Odpowiedź - "W tych czasach, kobiety po dwudziestej samotnie chodzą pomalowane - facet byłby głupi, gdyby nie skorzystał"...

Jakim ku*** prawem takie osoby nauczają nas miłowania ludzi i wybaczania nawet swoim największym wrogom?!

szkoła

Skomentuj (145) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 670 (1232)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…