Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#59153

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam
Otóż na wstępie powiem, że choruję na WZW C - ostatnio popularna choroba zakaźna. Tak BTW - jak 90% chorych których poznałem, dowiedziałem się oddając krew, warto to robić chociażby dla darmowego badania pod tym kątem.

Po kilku latach czekania w końcu NFZ znalazł pieniądze żeby spróbować mnie wyleczyć z tej przypadłości. Leczenie jest długie, trwa od 46 tygodni do 1,5 roku, a w jego trakcie łyka się codziennie garść tabletek i dodatkowo bierze raz w tygodniu zastrzyk. Dlatego też zanim zacznie się leczenie trzeba przejść test kwalifikacyjny do leczenia na oddziale zakaźnym. Ot trzeba porobić wszystkie badania, bo leczenie jednak trwa, jest drogie i ma milion efektów ubocznych. Nazywa się to "trzydniówką", bo jak się pewnie domyśliliście trwa 3 dni. Ja miałem tego pecha, że wyznaczony przez szpital termin moich badań zbiegł się z sesją na uczelni... A że studiuje kierunek ścisły to ilość i poziom trudności egzaminów jest dosyć wysoki. Badania miały zacząć się w poniedziałek i środę po południu miałem być wypisanym... Co mnie uwaliło z 2 egzaminów, które musiałem pisać w II terminie. Pierwszy egzamin był w dzień w który zaczynałem leczenie, zaś drugi dzień po jego zakończeniu... No, ale nic. Zdrowie ważniejsze.

Jakoś od pani doktor wysępię zwolnienie z całego tygodnia, zaniosę na uczelnię, będzie ok. Zakładam od razu, że szpitalu ciężko będzie się czegoś nauczyć, więc egzamin dzień po badaniach od razu odpuściłem. Zresztą kto wie co za badania się mieszczą w tej trzydniówce.

Tak więc w wyznaczony dzień skierowałem się na oddział zakaźny. Dostałem łóżko, które było zepsute tak że leżeć można było tylko płasko (więc o czytaniu czegokolwiek na dłuższą metę można by zapomnieć) poza tym nuda. No, ale gdzie tu piekielność? W tym jakie badania czekały mnie przez te 3 dni. Były to takie skomplikowane procedury medyczne jak pobranie krwi oraz usg brzucha. To drugie z zastrzeżeniem że muszę być na czczo i dzień wcześniej łyknąć coś na wzdęcia. Całość zajęła, łącznie z czekaniem w kolejce do USG jakieś pół godziny. Pozostałe 71,5 godziny mojego czasu zostało zmarnowane. Dosłownie. Przecież równie dobrze mogli napisać w liście, że mam się tego a tego dnia złościć na czczo tu, a tu, wcześniej łyknąć tyle a tyle leku na wzdęcia, iść na USG, oddać krew i wrócić do swoich spraw... Do nauki chociażby. Ale nie! Lepiej zmarnować komuś 3 dni - bo wszyscy mają za dużo czasu.

A pokazywanie na uczelni zaświadczenia o "tygodniowym pobycie na oddziele zakaźnym" też nie należy do fajnych rzeczy.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 417 (521)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…