Była tu niedawno historia olo667 o przekarmianiu dzieci przez dziadków, a wręcz wciskaniu jedzenia siłą. Dzisiaj będzie o innej babciowej mądrości, chyba równie piekielnej.
W mojej miejscowości temperatura w cieniu oscylowała dziś w okolicach 30ºC, do tego było parno i duszno. Dwa poprzednie dni były w sumie podobne. Dzisiejsze popołudnie miałem spędzić z kuzynką, lat 9. Co istotne - dzieciak w wakacje spędza większość czasu u babci. Zgodnie z ustaleniami punkt 14:00 stawiłem się po odbiór szkraba.
Od wejścia młoda wydała mi się trochę niewyraźna, ale takie upały potrafią wykończyć każdego. U babci trochę duszno, okna jakby pozamykane, a może mi się wydaje? Wyszliśmy z mieszkania, przeszliśmy kawałek do parkingu. Przy wsiadaniu do samochodu młoda mdleje, po chwili całe szczęście wraca.
Młodej jest niedobrze, boli ją głowa, próbuje wstawać, ale kręci jej się w głowie. Zapala mi się lampka ostrzegawcza, po czym następuje krótka rozmowa.
[Ja] Piłaś dzisiaj wodę albo chociaż jakiś sok?
[Młoda] Nie, babcia nie dała.
[J] Jak to nie dała?
[M] Powiedziała, że jak się za dużo pije, to się poci i się śmierdzi.
[J] A byłaś dzisiaj na dworze na chwilę?
[M] Nie, bo babcia powiedziała, że się spocę i przeziębię.
Czyli krótka instrukcja jak odwodnić dzieciaka w dwóch prostych krokach. Nie dać nic do picia przez pół dnia i kisić w dusznym mieszkaniu.
Młoda już czuje się lepiej. Babcia zebrała solidny ochrzan ode mnie i od mojego wujka, ojca młodej. Nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. Wujek wygadał się, że to nie pierwszy raz.
Finał historii jest taki, że ponieważ pracuję w domu - przez resztę wakacji mam dzieciaka na przechowaniu. :)
W mojej miejscowości temperatura w cieniu oscylowała dziś w okolicach 30ºC, do tego było parno i duszno. Dwa poprzednie dni były w sumie podobne. Dzisiejsze popołudnie miałem spędzić z kuzynką, lat 9. Co istotne - dzieciak w wakacje spędza większość czasu u babci. Zgodnie z ustaleniami punkt 14:00 stawiłem się po odbiór szkraba.
Od wejścia młoda wydała mi się trochę niewyraźna, ale takie upały potrafią wykończyć każdego. U babci trochę duszno, okna jakby pozamykane, a może mi się wydaje? Wyszliśmy z mieszkania, przeszliśmy kawałek do parkingu. Przy wsiadaniu do samochodu młoda mdleje, po chwili całe szczęście wraca.
Młodej jest niedobrze, boli ją głowa, próbuje wstawać, ale kręci jej się w głowie. Zapala mi się lampka ostrzegawcza, po czym następuje krótka rozmowa.
[Ja] Piłaś dzisiaj wodę albo chociaż jakiś sok?
[Młoda] Nie, babcia nie dała.
[J] Jak to nie dała?
[M] Powiedziała, że jak się za dużo pije, to się poci i się śmierdzi.
[J] A byłaś dzisiaj na dworze na chwilę?
[M] Nie, bo babcia powiedziała, że się spocę i przeziębię.
Czyli krótka instrukcja jak odwodnić dzieciaka w dwóch prostych krokach. Nie dać nic do picia przez pół dnia i kisić w dusznym mieszkaniu.
Młoda już czuje się lepiej. Babcia zebrała solidny ochrzan ode mnie i od mojego wujka, ojca młodej. Nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. Wujek wygadał się, że to nie pierwszy raz.
Finał historii jest taki, że ponieważ pracuję w domu - przez resztę wakacji mam dzieciaka na przechowaniu. :)
Ocena:
672
(722)
Komentarze