Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61036

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Fundacja zajmująca się zbiórką zabawek, przyborów szkolnych,ubrań itp. dla dzieci z domów dziecka/ubogich rodzin rozwiesiła po klatkach schodowych ogłoszenie, że w dniu dzisiejszym zawitają na nasze osiedle i proszą o wystawienie ewentualnych darów w workach przed klatki schodowe. Nie ma sprawy - w piwnicy walały się moje stare rolki, pluszaki, autka na baterie. Rodzicielka trzymała dla wnuków ale dotarło do niej że nic z tego, więc uradziłyśmy że oddajemy.

Rano wystawiłyśmy dwa wielkie wory pełne zabawek. Wychodzimy na zakupy - wory stoją, wracamy z zakupów - wory stoją. Dzwonimy do fundacji, bo na ulotce było napisane, że będą zbierać rano, może pomyliłyśmy dzień? Nie, przepraszają, mówią że przyjadą trochę później. Nie ma sprawy.

Ojciec wychodzi do biblioteki, woła nas. Co się stało? Jeden worek w totalnym rozpizgu, autko na baterie poszło w drobny mak, od rolek oderwane kółka, piłka- kapeć, gadająca papuga - tak samo jak autko - w drobny mak. Drugi worek, z pluszakami ocalał, więc zabraliśmy go do domu i patrzymy przez okno kiedy przyjadą. Przyjechali, lecimy z workiem, przepraszamy ze tylko pluszaki ale drugi worek z czyjąś pomocą poszedł się... Wiadomo co.

Pan mówi, że nie ma sprawy, że tak cały czas, że nie raz zbierali z ziemi rzeczy, bo ktoś postanowił sobie zobaczyć, a nuż znajdzie coś cennego, a jak się okazuje że nie znalazł nam miliona dolarów i królewskich brylantów to tak na złość rozrzuci dziecięce ciuszki i zabawki po okolicy, a nich mają. Mało tego! Podczas naszej rozmowy do klatki obok przyszła Pani Sąsiadka, zaglądnęła do wora i postanowiła go sobie zabrać. A co tam. Gwoli ścisłości: kojarzę tę Panią, nie jest to osoba pokrzywdzona przez los, wręcz powiedziałabym że nieźle jej się powodzi (myślę, że skoro stać ją na zrobienie sobie z ust pontonów, to stać ją chyba też na prezent dla wnuków). Pan mówi że to norma, przerabiał to nie raz, jak on powie że prosi żeby zostawić bo to dla nich, to ona mu odpowie że to jej wór i ona zabiera bo się rozmyśliła, nie ma co się szarpać.

Krew mnie zalała. Kim trzeba być żeby zabierać rzeczy przeznaczone dla osób ubogich, które nie są w stanie dziecku kupić ubrań nie wspominając o zabawkach? Tym bardziej jeśli samemu ma się wnuki w wieku przedszkolnym. Kim trzeba być żeby rozwalić całkiem fajne zabawki, z których jeszcze nie jeden dzieciak miałby radochę? I po co? Dla zabawy? Nie jestem w stanie tego pojąć.
Jak powiedział tata: żeby skur*ysynów ch*j strzelił!

krakowskie osiedle

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 375 (445)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…