Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#61075

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O szukaniu mieszkania dla studenta (przepraszam z góry, że tak długo, ale to przeżycie zasługuje na głębsze opisanie)

Dostałam się na studia w pewnym mieście na Podlasiu. Miasto urokliwe, chociaż duże. W związku z tym, że od października muszę w nim zamieszkać, należało zacząć poszukiwanie mieszkania do wynajęcia. Przyjechałyśmy z mamą na miejsce po to, by złożyć ostatnie papiery na uczelni.
Korzystając z chwili czasu zaszłyśmy do pobliskiego kiosku żeby kupić gazetę lokalną, w której będzie dużo ogłoszeń (a nuż coś znajdziemy już na miejscu?). Pani w kiosku (swoją drogą przemiła kobieta) powiedziała, że ma kolegę, któremu zmarła mama, i który szuka kogoś, kto wynajmie mieszkanie, które dostał w spadku. Ucieszyłyśmy się bardzo, bo mieszkanie było dosłownie 300m os uniwersytetu. Nic, tylko brać! Pani podała nam numer do kolegi i zadzwoniłyśmy. Cena wspaniała, jak na centrum miasta, lokalizacja cudo, więc umawiamy się na oglądanie. Pan mieszka na co dzień w stolicy, więc mamy się kontaktować z jego koleżanką z kiosku, która jak się okazało ma klucze.
OK, następnego dnia jedziemy z Panią na miejsce. Blok typu Praga Północ (no trudno, da się przeżyć), drugie piętro, mieszkanie dwupokojowe w pełni umeblowane z kuchnią i toaletą. I teraz część piekielna...

Pan uprzedzał nas, że mieszkanie po starszej pani, urządzone na stary styl i nas to nie odstraszało. Opiszę po kolei każdy pokój.

- korytarz: wąski, ciasny prostokąt, odpadała tapeta, sypał się tynk, podłoga jakaś taka klejąca, czuć obecność starszej pani, mieszkanie całe przesiąknięte zapachem staruszki, pierwsze wrażenie bardzo nieprzyjemne, ale nie można się zrażać, bo to tylko korytarz.
- mniejszy pokój: niedomykające się szafki, w których nadal leżały ubrania starszej pani, klejąca się podłoga, stara fototapeta cała pożółkła, odchodząca płatami, zagrzybiony tapczan, potargane firanki
-kuchnia: znowu klejąca się podłoga, garnki nadal stojące na kuchence, drzwiczki szafek trzymające się "na słowo honoru", miało się wrażenie, że pani starsza zanim zmarła chciała sobie przygotować obiad, ale rzuciła to i poszła do większego pokoju żeby umrzeć
- łazienka (uwaga, hit!): plątanina zagrzybionych rur, dosłownie czarno od pleśni, na wannie warstwa brudu sprzed chyba trzech lat, czarne fugi, smród oddającej kanalizacji, klejąca się podłoga po raz kolejny!, odpadające kafelki
- większy pokój: strasznie nieprzyjemnie, czuło się wręcz obecność tej kobiety, pokój był przygnębiający, leżało tu jeszcze więcej osobistych rzeczy starszej pani, kolejny tapczan na którym bałabym się położyć, bo był jakiś taki brudny, stary, zakurzony dywan na ścianie, klejąca podłoga (jakiś standard chyba), bąble na suficie, żółte zacieki na ścianach, brud i syf.

Szkoda mi mojego czasu, ale bardziej mi szkoda Pani z kiosku, która była strasznie zawstydzona, kiedy oprowadzała nas po mieszkaniu i co chwile powtarzała, że dawno tu nie zaglądała.

Ja bym się wstydziła wynająć komuś takie mieszkanie. I jeszcze jedno pytanie na koniec: Panie, k**wa, SERIO?!

Miasto na B

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (37)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…