Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61358

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kumpel z pracy szuka bez rezultatu samochodu dla żony - budżet ograniczony, to pozostaje im tylko kupno używki. To co mi opowiedział utwierdza mnie w przekonaniu, że dla handlarzy powinna być przywrócona instytucja banicji, a nawet infamii.

Akt 1) "bo słabo na zdjęciach wychodził"
Kolega znalazł ogłoszenie, zdjęcia zachęcające, zadzwonił do komisu - oferta aktualna, Pan handlarz zachwala, on wszystkie samochody przed przyjęciem miernikiem lakieru sprawdza, igiełka, lalunia, bez wkładu ...
Kolega pojechał, sprzedawca pokazuje mu to "cudo", kumpel mówi do faceta: ([k]umpel, [h]andlarz)
k- To nie ten.
h- Jak to nie ten?
W tym miejscu kumpel wyjmuje lapka i pokazuje ogłoszenie, w sprawie którego dzwonił.
h- To ten panie, tylko zdjęcia słabo wyszły to syn je w Photoshop'e trochę podrasował,
Te "trochę" to było tak, że nawet kolor się nie zgadzał nie wspominając, że drzwi z jednej strony miały skrajnie różny odcień od reszty karoserii.

Akt 2) "bo pies z kulawą nogą się nie interesował"
Kolejne ogłoszenie, tym razem osoba prywatna - telefon, aktualne - jadą z żoną.
Na miejscu samochód ca. zgodny z opisem, na szybkim przeglądzie w warsztacie też bez niespodzianek. Można kupować - trzeba ugadać cenę.
([k]umpel, [s]przedawca)
k- W ogłoszeniu pan wystawił go za 21 tys.
s- Tak napisałem, ale chcę za niego 26.
k- Panie w ogłoszeniu pan piszesz 21 do negocjacji, a teraz pan mówisz 26?
s- Bo jak wystawiałem za 26, to przez 2 tygodnie nikt nie dzwonił, a tak to jak ktoś z daleka przyjedzie to może nie będzie chciał jechać na próżno. To ile pan proponuje?
k- Panie wie pan, że na takie wprowadzanie klienta w błąd jest paragraf?
s- Ale w ogłoszeniu jest, że nie jest to oferta w rozumieniu prawa.
Dobrze, że za przegląd tylko 60 złotych zapłacił.

Akt 3) "naiwnego szukam pilnie"
Kolejne ogłoszenie prywatne.
Samochód nawet OK, cena też atrakcyjna (w ogłoszeniu było pilnie sprzedam).
Kolega ogląda papiery - osoba sprzedająca to kobieta, w papierach jak byk stoi, że właściciel to facet.
([k]umpel, [p]ani sprzedająca)

k- Pani nie jest właścicielem.
p- No nie, to samochód brata.
k- No to ja muszę umowę z bratem podpisać, albo jakieś pełnomocnictwo poproszę.
p- Brat zmarł kilka miesięcy temu.
k- Współczuję, ale jakieś papiery o podziale spadku pani ma?
p- No nie, bo spadkobiercą jest jeszcze siostra, ale ona w Kanadzie mieszka, problemy robi, ja sprzedaje ten samochód, bo potrzebuję pieniędzy na adwokata.

Akt 4) Psychologiczne podejście do klienta - "dobry handlarz, zły handlarz"

Tym razem handlarz (a nawet handlarze w ilości dwóch sztuk).
Samochód obejrzany, kumpel prosi o jazdę próbną - trochę się zdziwił jak za kierownicę wsiadł jeden z handlarzy, w trakcie jazdy taki mniej więcej dialog się wywiązuje
([k]umpel, [h1]andlarz 1, [h2]andlarz 2)

h1(za kierownicą)- Panie zobacz pan, nie ma co wymyślać - lalunia normalnie, autko z salonu tak nie jeździ.

Co ciekawe, na świeżo wyremontowanej 2 pasmowej jezdni gdzie było ograniczenie do 60 gość 50 nie przekraczał, wszystkie studzienki omijał szerokim łukiem, hamował km wcześniej ledwo dotykając pedału.

h2- Człowieku tu się k...a nie ma co zastanawiać, takie okazje długo nie stoją, to co wracamy podpisać papiery?
k- Wierzę, że lalunia, ale mimo wszystko sam chciałbym się przejechać i zobaczyć.
h1- Panie co pan chcesz jeszcze sprawdzać i oglądać, jak pan żonę kochasz to lepszego autka dla niej nie znajdziesz.
h2- Jak kupisz to będziesz jeździł! To co, podpisujemy umowę!

O pojechaniu na warsztat też mowy nie było - nie podpisał.

Akt 5) "frajera na minę wsadzę"

Kolejny handlarz, kumpel samochód obejrzał, zrobił jazdę próbną coś mu nie pasowało - samochód źle się prowadził.
Tak więc zagaduje handlarza
([k]umpel, [h]andlarz)

k- W ogłoszeniu pan napisał, że wyraża pan zgodę na sprawdzenie samochodu w warsztacie.
h- No tak.
k- To możemy pojechać.
h- Panie to nie Bentley za miliony, ja nie będę z samochodem za 20 tys. po warsztatach jeździł!
k- Dobra, to na poważnie co z nim jest nie tak, bo nie prowadzi się jak powinien.
h- Panie co pan wybrzydzasz, z samochodem wszystko ok, ja trupów na plac nie ściągam.
k- To wpisze mi pan w umowę, że z samochodem wszystko ok i nie wymaga żadnych napraw?
h- Oszalał pan - w umowie jest napisane, że kupujący zna stan samochodu i nie zgłasza do niego zastrzeżeń.
k- Ale do warsztatu zweryfikować stan samochodu pan nie pojedzie?
h- Już mówiłem, że nie.

Handlarze samochodami

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 704 (738)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…