Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61387

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jedna z wielu historii na temat komunijnych zawrotów głowy.

Gdy byłam jeszcze w podstawówce, przyszedł dzień Pierwszej Komunii, a przedtem przygotowania do tego wydarzenia. Sumy pieniędzy na wszelkie ozdoby kościoła/chlebki/chusteczki niebagatelne, najwięcej natomiast rodzice wydali na sukienki.
Wszystkie dziewczynki w szkole miały mieć identyczne sukienki, odgórnie narzucone przez nasze katechetki, żeby "stać przed Bozią równi i solidarni" i "by nikt nie poczuł się gorszy lub lepszy na podstawie ubrania". Niby kilka stów trzeba było na nie wysupłać, a kreacje i tak były zrobione z paskudnego materiału przypominającego ceratę i zaprojektowane szkaradnie. No ale nie ma wyjścia, miało być jednolicie i było. Sukienka po wszystkim trafiła na dno szafy.

Rok później komunię miała moja kuzynka, chodząca ze mną do tej samej szkoły. Cioci się nie przelewało, kiedy więc zobaczyła że sukienka z obecnego roku jest prawie identyczna jak z poprzedniego, poprosiła o użyczenie mojej starej sukienki na ten szczególny dzień. Oczywiście, zgodziliśmy się, nam i tak się więcej nie przyda, a kiecka nie wyglądała na zniszczoną, wiele gorzej też już wyglądać nie mogła. Ciocia jednak spotkała się z wielkimi oporami ze strony katechetek. Że sukienka z tego roku ma trochę inny wzór na rękawach, że kokardę dali trochę inną i jak ktoś się przypatrzy, to zauważy różnicę. A przecież wszystkie dziewczynki mają wyglądać tak samo, a mała może się źle poczuć, że ma starą zamiast nowej. Chcąc lub nie, ciocia w końcu ustąpiła i zapłaciła za kolejne niewarte swoich pieniędzy szmacisko, chociaż za takie pieniądze dałoby się upolować coś w naprawdę dobrym guście.

Czas na finał. Niedługo przed komunią, rodzice dowiedzieli się, że tego samego dnia i o tej samej godzinie w komunii brała będzie udział szkoła prywatna z naszego miasta. Żeby nie tworzyć podziałów, postanowiono wymieszać całe towarzystwo, specjalnie w rzędach umieszczając po kilka dziewczynek z innych szkół. W szkole prywatnej panowała dowolność w wyborze strojów, dzięki czemu jedne dziewczynki wyglądały jak księżniczki lub panny młode, a drugie patrzyły na nie smutne w swoich ceratowatych koszmarkach o zbliżonej cenie. Zdjęcia też budziły lekkie zdziwienie, bo nikt już nie myślał o równości i uczuciach dzieci, które z początku były tak ważne. Ja wiem, że komunia ma być sakramentem, a nie kolejnym wydarzeniem komercyjnym, ale podobna hipokryzja wyprowadza mnie z równowagi niezmiennie od lat.

Chyba jednak różnica w sukience mojej kuzynki na tle innych nie byłaby aż tak widoczna...

komunia

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 628 (730)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…