Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61412

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od trzech lat jeżdżę na tzw. Work&Travel i pracuję na campie dla dzieci w jednym ze wschodnich stanów USA przez wakacje na stanowisku "laundry girl", czyli moim królestwem jest pralnia. Do moich codziennych obowiązków należy pranie ciuchów zarówno dzieciom, jak i ich opiekunom. Mam tu kilka piekielnych historyjek, które zdarzyły mi się przez okres mojego pobytu w "Hameryce". Ostrzegam, że będzie obrzydliwie.

Na początku może opiszę w skrócie jak wygląda mój tydzień. 3 razy w tygodniu, co 2 dni jedna grupa ok.50 osób (dzieci i ich opiekunów) przynosi nam pranie w podpisanych z imienia i nazwiska torbach. My mamy 2 dni żeby to wyprać. 1 dzień w tygodniu pozostali pracownicy campu przynoszą swoje pranie. To tak w skrócie.

Nie chciałabym absolutnie uogólniać, ale z mojego doświadczenia wynika, że Amerykanie to osoby, które najmniej uwagi przywiązują do higieny, a jeszcze mniej do tego, co na temat ich higieny myślą inni.

Przykładowo, brudne gacie. Strasznie głupio o tym pisać, ale wyobraźcie sobie sytuację, gdzie ktoś przynosi Wam torbę, w której znajduje się ok. 10 par brudnej od (nazwijmy rzeczy po imieniu) kupy bielizny. Mówię tu o takim szlaczku w okolicach tyłka, tzw. kleksie. I robi to za każdym razem... Paradoksalnie takie pranie należało zwykle nie do dzieci, a ich dorosłych opiekunów, których łatwo zidentyfikować, ponieważ, jak już pisałam, każda torba podpisana jest z imienia i nazwiska... Nie muszę chyba dodawać że na campie wszyscy się znają, wieczorami wychodzimy razem na piwo i ciężko potem patrząc na takiego gościa nie pamiętać o tym, że popuszcza w gacie. Co istotne, Europejczykom raczej się to nie zdarza, a i dzieciom raczej rzadko.

Skoro jesteśmy przy dzieciach. Rok temu robiłyśmy pranie grupie, w której było 3 czy 4 chłopców, których pranie zawsze zawierało jakąś niespodziankę. Najczęściej była to właśnie kupa albo nawet i dwie lub trzy zakręcone w gacie, spodnie i na koniec ręcznik... Ręce i cycki i wszystko opadało, bo chłopcy mieli po 13 lat!!! Nie muszę chyba opisywać odoru jaki niósł się z pralni po odkryciu takiej niespodzianki... Można o tym wszystkim pomyśleć, że przecież to dzieci i czasem może się zdarzyć, ale to się zdarzało co tydzień w tej samej grupie u tych samych dzieci! O ile pamiętam, ja w wieku 13 lat umiałam już korzystać z toalety od ładnych paru lat a jeśli nawet zdarzyłoby mi się coś takiego, to za żadne skarby świata nie chciałabym, aby ktoś to zobaczył i wolałabym już takie gacie wywalić niż nieść w podpisanej imiennie torbie do pralni. Szczególnie, że pobyt takiego dzieciaka na campie kosztuje rodzica 10 000 $, więc biedni oni nie są...

Housekeeping. Oprócz pracy w pralni czasem sprzątałam też domki. Raz zostałyśmy z koleżanką poproszone o posprzątanie jednego z domków, w domku obok mieszkali ok. 16 letni chłopcy którzy nazajutrz mieli wyjechać. W dniu ich wyjazdu poproszono nas aby posprzątać ich domek. Kiedy dotarłyśmy na miejsce moja koleżanka powiedziała, że musi skorzystać z toalety, więc poszła do domku, który sprzątałyśmy dzień wcześniej, bo wiedziałyśmy że jest tam czysto. Niestety nie było. W każdym kiblu kupsko zawalone po same brzegi, to samo pod prysznicami. Ja nie wiem co oni mają z tym, przepraszam za wyrażenie, gównianym ekshibicjonizmem. Na szczęście mamy super managera, który zajął się przepychaniem i czyszczeniem tych brudów, a chłopaki zostali nieźle opierniczeni.

Po chłopcach przyjechały dziewczynki, też na oko 15-16 lat. Co prawda nie zapychały toalet tym czym chłopcy, ale zużytymi tamponami/podpaskami i owszem. Oprócz tego tampony latające po całej łazience (???) to była norma, w pokojach taki syf, że czasem zastanawiałam się czy tam jakiś armagedon nie przeszedł, całe zgrzewki pustych butelek po napojach pod łóżkami, zalepione podłogi i ściany, nawet nie wiem czym. I wszystko Amerykanki...

W tym roku dwie Węgierki pracują w housekeepingu i mówią, że dziennie ok. 3-4 zapchane toalety to norma, kupy pod prysznicami to norma, ogólnie przesrana robota.
Ostatnia obrzydliwa anegdota. Kilka dni temu jak zwykle robiłam pranie jednej grupie, po czym opiekunowie zabrali je do domków dzieci. Po jakimś czasie przychodzi chłopak, ok. 13 letni i mówi że w jego torbie są jakieś mokre rzeczy ubrudzone czym??? ....oczywiście, że kupą. Jak się później okazało, cudowni koledzy z domku mu zgotowali "żart". Bardzo prześmieszny. Sprawcy zostali odpowiednio ukarani...

Może powiecie, że inni też tak robią, że nie mam porównania z innymi narodowościami, ale u nas na campie są ludzie z ok. 15 krajów, w tym Kanada, Meksyk, Nowa Zelandia, Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania, Ukraina, Czechy, a to Amerykanie zawsze sprawiają takie niespodzianki.

HAMERYKA

Skomentuj (47) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 621 (737)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…