Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61702

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Od pewnego czasu na naszym osiedlu dochodziło do, powiedzmy, "drobnych aktów wandalizmu". A to ktoś powyrzucał na trawnik śmieci z małych śmietników, a to wymazał błotem (mam nadzieję że to było błoto) domofony, takie tam małe świństewka, które jednak skutecznie wpływają na nastrój mieszkańców.

Jak się okazuje, wandalami są srajtki w wieku 5, góra 7 lat. Jednego z nich przyłapałam na wywalaniu śmieci na trawnik, kiedy zwróciłam mu uwagę i kazałam to sprzątnąć powiedział że mogę mu naskoczyć i uciekł.

Srajtki z tygodnia na tydzień wymyślają coraz to nowe zabawy. Podkradali już owoce z pobliskich warzywniaków, raz ukradli nawet główkę kapusty i grali nią w nogę przed sklepem. Innym razem biegli po osiedlu z wiaderkami pełnymi piasku i obsypywali nim przypadkowych przechodniów. Demolowanie placu zabaw (pisząc demolowanie nie mam na myśli nieumiejętnego używania sprzętu, ale używanie go w taki sposób, żeby go zniszczyć, np. skakanie po huśtawkach czy próby wyrwania desek ze schodków na zjeżdżalnię) i dokuczanie (pluciu, wyzywaniu) osób grzebiących w śmietniku jest u nich na porządku dziennym. Jednak ostatnio hitem stały się pistolety na kulki.

Srajtki strzelają do osób bezdomnych, do bezpańskich lub pozostawionych na chwilę bez opieki zwierząt, do siebie nawzajem i do każdego, kto ośmieli się zwrócić im uwagę, ostrzeliwują też auta i okna.

Miałam okazję spotkać jednego z nich w towarzystwie rodziców. Zwróciłam państwu uwagę na zachowanie syna, jednak specjalnie się nie przejęli. Tatuś stwierdził że "oni się tak tylko bawią". Zapytałam czy uważa, że strzelanie do ludzi i niszczenie cudzego mienia naprawdę uważa za zabawę, w odpowiedzi usłyszałam, że jak jego syn mi coś zniszczył to mam mu przedstawić na to dowody i wystawić rachunek, a jak ich nie mam, to uwaga, mogę mu naskoczyć. I już wiem skąd 5-letni dzieciak zna takie teksty.

Wczoraj zastałam Srajtki podczas sikania na kolegę. Tak, sikali na kolegę, który siedział na chodniku i płakał. Rozgoniłam ich i chciałam zapytać chłopaka jak mogę mu pomóc ale sam też uciekł. Chyba się dogadali, bo dzisiaj wszyscy razem, w pełnej zgodzie znowu demolują plac zabaw.

Piekielność srajtków to jedno, reakcje dorosłych nie są lepsze. Na plac zabaw przychodzą rodzice se swoimi pociechami, wiadomo. Wsadzają swoje pociechy do piaskownicy, siadają na ławeczce i czytają gazetę. Nagle do piaskownicy wpada banda rozwrzeszczanych srajtków, rzuca piachem we wszystkie strony, obsypując wcześniej wspomniane dzieci i ich rodziców. Co robią rodzice? W milczeniu zabierają dziecko z piaskownicy i przenoszą się w inne miejsce.

Kiedy pod ostrzałem kulek znalazły się okna mojego mieszkania, stwierdziłam że to już przegięcie i postanowiłam zadzwonić na straż miejską.

Reakcja straży miejskiej "przecież to dzieci, powygłupiają się i im przejdzie". Poza tym żeby straż miejska mogła podjąć jakąś interwencję, to musieliby np. wybić mi okno. Fajnie. Tylko zakładając, że kiedyś uda im się wybić to okno, to pytam się jak ja mam się dowiedzieć kto będzie płacił za naprawę? Mam ich śledzić, żeby dowiedzieć się gdzie mieszkają? Mam ich gonić, złapać i trzymać zamkniętych w piwnicy do przyjazdu straży miejskiej?

Nie ma na gówniarzy rady. Czują się bezkarni, bo większość dorosłych zamiast ustawić ich do pionu, wolą uciec przed kilkuletnimi wandalami, a na reakcję rodziców nie ma nawet co liczyć. Aż boję się pomyśleć co będzie, kiedy srajtki wejdą w okres buntu adolescencyjnego.

krakowski narybek gangsterski

Skomentuj (53) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 733 (789)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…