Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61909

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Choć "Piekielnych" podglądam od bardzo dawna (będzie już ok. 3 lat) to właśnie dziś postanowiłam założyć sobie konto i opisać coś, co przydarzyło mi się wczoraj.
Od razu zaznaczam, że nie oczekuję poklepywania po pleckach, po prostu mam taką wewnętrzną potrzebę wyrzucenia tego z siebie.

By nakreślić sytuację - od dziecka miałam problemy z wagą. Gruby tata (niestety już spoczywający w pokoju), gruba mama, dziecko-kulka. Rodzice swego czasu wydawali także grube pieniądze, aby co nieco mnie odchudzić, ale skończyło się na 18 kg mniej dzięki moim ogromnym wyrzeczeniom i... anemii. Na dodatek niedługo po tej upragnionej stracie kilkunastu kilogramów zaszłam w ciążę, a po urodzeniu syna dodatkowe kilogramy uderzyły we mnie z potrójną siłą, zupełnie nie wiem dlaczego. Zresztą nigdy nie jadłam wiele, starałam się też by to, co jem było zdrowe i pożywne. Rzadko kiedy pozwoliłam sobie na fastfood, czy coś słodkiego. Istny żywieniowy reżim.

Odkąd pamiętam - w szkole podstawowej, gimnazjum, szkole średniej, na studiach - nie obywało się bez komentarzy odnośnie mojego wyglądu. Ale ja mimo wszystko akceptowałam siebie i swoje ciało, a przynajmniej starałam się to robić.

Wszystko zmieniło się jakieś półtora roku temu, od kiedy to przytyłam (do dnia dzisiejszego) 45kg. Po prostu zaczęłam rosnąć w oczach. Poszłam do lekarza, który - tylko mnie widząc - miał już wyrobione pełne zdanie na mój temat i tego, że w moich żyłach musi płynąć czysta nutella z tłuszczem od BigMaca skoro tak wyglądam. To ja (przewertowawszy wcześniej czeluście Internetu) wyprosiłam skierowanie na badania wszelkich hormonów, które mogą mieć jakikolwiek wpływ na moją wagę. Wyniki - ponoć bez większych odstępstw od normy (więc poza zespołem Cushinga, który pozostał, to ja już nie wiem co może mi być), a ja zamknęłam się w sobie bo było to dla mnie ostatnią deską ratunku. I tak zamknięta jestem ciągle, mimo, że ludzie którzy mnie znają uważają za duszę (tuszę?) towarzystwa, z ogromnym dystansem do siebie i super dowcipem.

Ale wracając do meritum i do dnia wczorajszego.
Idę sobie z synem po odebraniu go ze szkoły. Niedaleko przystanku tramwajowego stoi grupka jakichś 7 "łebków" w wieku gimnazjalnym. W momencie gdy mnie zobaczyli, zaczęło się darcie (bo inaczej tego nie można nazwać) tekstów "ty gruba kur#o!!!", "patrz jaka plandeka!!!", "co za świnia!!!". Przed synem starałam się "trzymać fason" i nie dawać po sobie poznać, że w ogóle to słyszę i że to krzyki w moim kierunku. Ale wróciwszy do domu rozkleiłam się zupełnie i przepłakałam chyba godzinę, aż rozbolała mnie głowa. Zastanawiam się jak matki wychowują swoje dzieci, żeby w taki sposób ubliżać drugiemu człowiekowi? Nieważne jaki by był... Czy to grubas, czy bezdomny, czy pijak, gej, Murzyn. Po drugie - o ile bym szła wtedy sama to byłoby pół biedy. Ale co mam powiedzieć własnemu dziecku, kiedy mówi mi "mamo dlaczego tamci chłopacy cię tak przezywają"?

środek miasta Krk NH

Skomentuj (80) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 653 (809)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…