Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61926

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kończy się kolejny sezon pracy w Parku Linowym.
Jak to bywa w takich parkach, klientela różna - lepsza, gorsza, młodsza, starsza.
Czasem przychodzą ludzie cudownie ogarnięci, którzy słuchają uważnie szkolenia a potem, gdy już łażą na wysokości, prawie nie trzeba się nimi przejmować, bo wszystko robią ostrożnie, uważnie i bezbłędnie. Czasem po dwóch czy trzech przeszkodach niektórzy chcą zejść. Potrafię zrozumieć, że ktoś się przeliczy, nie daje sobie rady. Z dołu wszystko wygląda inaczej niż z wysokości. Cierpliwie opuszczam go na ziemię. To żaden problem.

Ale są też ludzie z zupełnie drugiej strony. Ludzie, którzy wychynęli z najciemniejszych otchłani, istoty stworzone z czystego zła, które na tym świecie pojawiają się tylko po to, by uprzykrzyć dzień "NPCom" pracującym za wszelkiego rodzaju ladami/kasami/stolikami.
Mam cały wachlarz sytuacji z ich udziałem. Jednak będziemy się nimi zajmować pojedynczo.
Zacznijmy od wesołego informatyka.

W regulaminie mamy zawarty punkt, że jeśli osoba, która pokonuje trasę musi zejść wcześniej lub skrócić ją w jakiś sposób, z powodu niesprzyjających warunków pogodowych, nie otrzyma ona zwrotu pieniędzy, może jednak zachować bilet do wykorzystania w innym terminie.
Pewien okrąglutki pan przyprowadził trzy dziewczynki do wejścia na park. Cały dzień pogoda była taka sobie, a zapowiadało się na burzę, więc ostrzegliśmy o możliwości przedwczesnego zakończenia zabawy.
(Na boku: Wszystkie przeszkody u góry są złączone stalową liną. Gdyby piorun uderzył gdzieś blisko mielibyśmy świąteczną choinkę, na której zamiast bombek wisieliby smażący się ludzie.)
Pan pokiwał głową, że rozumie.
No to jazda!
Dziewczyny ubrane, włażą.
W czasie ich przejścia zaczęło dość mocno padać i rozległy się grzmoty. Tak jak było mówione, kazaliśmy im skrócić trasę. Ominęły pięć z dziewiętnastu przeszkód. Po tym jak zeszły i rozebrały uprzęże, pan informatyk podszedł do nas na boku i w te słowa się odzywa:
[I]nformatyk
[J]a

I: One to tak krócej szły niż inni. Może jakiś zwrocik pieniążków? *znaczący uśmiech*
J: Niestety, nie jesteśmy do tego uprawnieni. W regulaminie jest napisane, że mogą wykorzystać swój bilet w innym terminie, ale pieniędzy oddać nie możemy.
I: Ale nas już tu w te wakacje nie będzie! Wypada zwrócić trochę pieniędzy, chyba nie chcecie, żebym wam zrobił złą reklamę?
[Już tutaj zrobiło się ciut nerwowo]
J: Nie jestem do tego uprawniona. Ale mogę podać panu numer do szefa i z nim pan przedyskutuje sprawę zwrotu.
I: Nie będę z tym dzwonił do szefa, pani mi powinna oddać pieniądze!
J: Potwierdził pan znajomość regulaminu podpisem. A tam wyraźnie jest napisane, że nie zwracamy pieniędzy w takich przypadkach. Uprzedzaliśmy.
I: Pani wie, kim ja jestem? Jestem informatykiem. Mam dwa fora! Zrobię wam taką reklamę, że już nikt wam tu nie przyjdzie!
J: Dziękujemy za wizytę.

I poszedł.
Nigdy nie wrócił, ale ludzie nadal przychodzili. Więc chyba nie było aż takiej masakry na tych jego forach.
Tylko po co? Cały czas chodziło o, najwyżej, pięć złotych... Gdyby nie to, że jesteśmy rozliczani z pieniędzy, dla świętego spokoju oddałabym mu te drobiazgi.

Park linowy

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 378 (448)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…