Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#61931

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W wynajmowanym mieszkaniu na ścianach pojawiły się pęknięcia - blok siada, mur się zniekształca, normalka w nowym budownictwie. Blok był nowy, więc udało się załatwić naprawę na gwarancji.

Sprawa została dogadana z właścicielem, remont miał dotyczyć jednej ściany w pokoju. Wcześniej jeszcze dla pewności przyszedł rzeczoznawca i postanowił, że jedna ściana jest do zrobienia, a kilku małych pęknięć w kuchni i drugim pokoju i tak nie będzie się dało usunąć.

W dniu, w którym mieli przyjść fachowcy, przeniosłyśmy nasze papugi do drugiego pokoju (do którego nikt miał nie wchodzić) przygotowałyśmy pokój, odsunęłyśmy meble, wpuściłyśmy właściciela oraz ekipę i poszłyśmy do pracy.

Po powrocie oprócz spodziewanej rozpie*uchy w pokoju zastałyśmy:

- Podobną rozp*uchę w drugim pokoju, który zupełnie nie został przygotowany na remont i w którym przebywały papugi. Prócz tego, że nawąchały się nie wiadomo ile pyłu ze skuwanego tynku były tak zestresowane, że do końca dnia i przez kolejny nic nie jadły. I już kij z tynkiem na ubraniach suszących się na suszarce. Nie, nikt nie raczył zadzwonić i powiedzieć, że jednak w drugim pokoju też coś będzie robione.

- Taką samą rozp*uchę w kuchni oraz półki...wyczyszczone z naszej kolekcji butelek. Nie, nie baterii "żubrów" i "tyskich" pozostałej po imprezie dla kaucji tylko kolekcji butelek po piwach regionalnych z kraju i zagranicy, z limitowanych edycji, winach przywożonych z wakacyjnych wojaży (apelacyjnych i jakościowych), drogich whiskey i sake (prosto z Japonii); w skład kolekcji wchodziła też butelka po winie zrobionym przez kolegę z autorską, artystyczną etykietą oraz butelka po szampanie z naszego wesela, wciąż przyozdobiona białym, ślubnym stroikiem na szyjkę.

Pech chciał, że poprzedniego dnia kontenery na śmieci zostały opróżnione i większość butelek potłukła się, gdy nadgorliwy właściciel wrzucał je do pustych pojemników. Tak, dobrze czytacie. Kolekcja była dla nas na tyle ważna, że usiłowałyśmy wygrzebać ze śmieci co się dało.
I nie, na widok takiego zbioru butelek właścicielowi nie przyszło do głowy, by zadzwonić i spytać, czy to przypadkiem nie jest ważne.

I ostatni hit: dowiedziałyśmy się, że przy wyprowadzce musimy oddać z kaucji pieniądze na wymianę paneli, bo właścicielowi nie podobało się, że... myłyśmy podłogę, wskutek czego panele podobno się zniszczyły.

landlord

Skomentuj (29) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 391 (583)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…