Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62272

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Od kilku dni zbieram się do opisania historii podobnej do tej http://piekielni.pl/62270
Moja żona ma nietypowe, jak na kobietę, hobby. Uwielbia obróbkę drewna. I dopóki mieszkaliśmy w bloku, z braku miejsca i warunków, były to drobiazgi - jakieś kuferki, skrzyneczki, świeczniki i ramki. Ale odkąd przeprowadziliśmy się do domu - hulaj dusza piekła nie ma. Jest za to prawie profesjonalny warsztat i mnóstwo drewnianego rupiecia pościąganego do renowacji. Pasuje mi to bardzo, bo prezent w postaci zestawu papierów ściernych albo jakiejś chemii do drewna jest zawsze mile przez nią witany. A ja zdecydowanie swobodniej czuję się prze półką z bejcami do drewna, niż w kosmetycznym przed półką z "bejcami" do twarzy :)

Gdy kupowaliśmy stary dom, poprzedni właściciele zostawili trochę niepotrzebnych im szpargałów. Część zupełnych śmieci. Ale na widok niektórych, mojej żonie świeciły się oczy :). Przez pierwsze 2 lata były właściciel przychodził z pytaniem, czy nie zostało tu... bo by mu się przydało. Część rzeczy zabrał. Nam nie były one do niczego potrzebne. Po 2 latach wziąłem go do budynków gospodarczych i kazałem przejrzeć to co zostało, bo zamawiamy kontener i pozbywamy śmieci. Nie zabrał nic.
- Panie - mówił - do nowego domu nie będę znosił starych rupieci.

Tej wiosny, żona wzięła "na warsztat" stare, drewniane ławki po byłych właścicielach. Przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. Zamazane kilkoma warstwami farby olejnej, łuszczące się, pełne odprysków i nierówności. Chciałem nawet porąbać na je opał, ale nie pozwoliła :).
Praca zajęła jej kilka weekendów, ale dopieściła je i odnowiła rewelacyjnie. Zdarła farbę, wygładziła, zabejcowała, nałożyła warstwy zabezpieczające. Wyszło małe cudo. Całe lato funkcjonowały w kąciku grillowo-ogniskowym i cieszyły oko.

Dwa tygodnie temu, w sobotę rano wyciągnęło mnie na podwórko szczekanie psa. Były właściciel właśnie szykował się do zapakowania naszych ławek do swojego busa. Na pytanie co robi, odpowiedział, że to jego ławki i są mu potrzebne. Cóż, w kilku żołnierskich słowach powiedziałem mu co o tym myślę. I że teraz może je zabrać, gdy zapłaci odpowiednio wysoką sumę.
Ale ławki schowaliśmy "pod klucz". Będziemy wyciągać, gdy będą potrzebne.

A sąsiada - właściciela nie wpuszczę za próg domu. Bo to co zrobiliśmy wewnątrz starego, zapuszczonego, drewnianego domu, mogłoby go skłonić do żądania dopłaty za sprzedaż nieruchomości :D (Piękno drewna wydobyte spod ohydnych, starych płyt gipsowo kartonowych, wydobyte belki stropowe, odnowiona drewniana podłoga zrobiły z ruiny całkiem przyjemny i przytulny dom).

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 920 (970)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…