Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62531

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję w ładnym miejscu, w miłej dzielnicy, w wolnostojącym domku otoczonym ogrodem. Dookoła inne zadbane domki, blisko rzeczka i lasek. Generalnie sielskie przedmieścia.

Ostatnio dzielnica przeżywa prawdziwy najazd akwizytorów z piekła rodem i różnego typu naciągaczy - a to ratujących kotki, a to dzieci z białaczką/na wózkach/z mukowiscydoza albo osoby chorujące na Alzheimera... Nie wiem, skąd taki wysyp, ale w ostatnich miesiącach naciągacze są prawdziwą plagą.

Jeden wyjątkowo pechowy łaził po sąsiadach, aż trafił do mnie do pracy. Zaprosiłam go do środka, bo czasem lubię pogadać z cwaniakami. Zadowolony że przełamał pierwsze lody, zaczął trajkotać:
- Dzień dobry, jestem Lucek Piekielny z Nieistniejącej Organizacji (machu-machu jakimś zalaminowanym, poważnie wyglądającym identyfikatorem). Zbieramy fundusze na rzecz domów dziecka. Gdyby zechciała pani...
- O, to super inicjatywa. A na co dokładnie chcą państwo przeznaczyć te zebrane fundusze?
- Kupimy... (tu wstaw bardzo dużo rzeczy, od zabawek i ubrań, przez podręczniki, skończywszy na komputerach i telewizorach)
- A z którymi konkretnie domami dziecka państwo współpracują?
Tu pan się trochę zająknął.
- No... ze wszystkimi?
- To się świetnie składa, ponieważ właśnie znajduje się pan w jednym z tych domów dziecka! Już nie mogę się doczekać tych wszystkich prezentów, które dostaniemy od pańskiej Nieistniejącej Organizacji! Czy mogę poprosić o dokładne dane pana i organizacji, żeby łatwiej było się skontaktować, jak już państwo będą chcieli przekazać nam te darowizny?

Byłam naprawdę bardzo miła, ale pan nagle złapał przysłowiową rybę. Dawno nie widziałam, żeby ktoś tak desperacko wykręcał się od odpowiedzi. Danych oczywiście nie podał, jakieś mętne tłumaczenia, że on nie jest upoważniony... Uciekł i nie wrócił więcej, nie widziałam go także nigdzie w pobliżu. Podejrzewam, że nie udało mu się naciągnąć żadnego z sąsiadów - ze względu na bliskość domu dziecka są mało naiwni i jeśli chcą pomagać, przychodzą bezpośrednio do nas. Mimo wszystko zawsze uczulam. Proszę, sprawdzajcie dokładnie komu i na co dajecie pieniądze, bo większość tych "kwest" to cyniczne naciąganie, a nie pomoc potrzebującym.

Ciekawi mnie też, jakim cudem pan naciągacz przegapił naprawdę sporą tablicę z napisem "Piekielny Dom Dziecka" przykręconą do ściany obok drzwi :)

naciągacze

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 583 (607)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…