Popołudnie w Netto, kolejka do kasy. W kolejce stoi pan Zdzisio w stroju wskazującym że dopiero zakończył jakieś prace budowlane. W koszyku drobne zakupy i butelka piwa. Za nim stoi kobieta z zakupami spożywczymi wypełniającymi cały wózek. Jej gabaryty wskazują że te zakupy mogą nie wystarczyć na cały weekend. Kobieta mocno zirytowana, a może znudzona staniem w kolejce rozpoczyna dialog ( im dłużej tym głośniej)
- no widać że budowlaniec, zamiast do domu to po piwko. Nie spieszy mu się... ( i w ten deseń kolejne dwie minuty)
Pan Zdzisio stoicko wręcz znosi gderanie nad uchem.
- prosto z roboty, nie zmienia ciuchów, stoi i w kolejce i śmierdzi... , JA to używam D E Z O D O R A N T Ó W ...!!!
Tu pan Zdzisio powoli się odwraca i flegmatycznie
- A mydła pani próbowała...
Adresatka spiekła raka i wreszcie zamilkła. W odróżnieniu od pozostałych w kolejce którzy z trudem powstrzymywali parsknięcie śmiechem. "Uwielbiam" takie kolejkowe matrony oceniające wszystko i wszystkich wokół. Tym razem celna riposta i ta sytuacja stanie się moją ulubioną anegdotą.
- no widać że budowlaniec, zamiast do domu to po piwko. Nie spieszy mu się... ( i w ten deseń kolejne dwie minuty)
Pan Zdzisio stoicko wręcz znosi gderanie nad uchem.
- prosto z roboty, nie zmienia ciuchów, stoi i w kolejce i śmierdzi... , JA to używam D E Z O D O R A N T Ó W ...!!!
Tu pan Zdzisio powoli się odwraca i flegmatycznie
- A mydła pani próbowała...
Adresatka spiekła raka i wreszcie zamilkła. W odróżnieniu od pozostałych w kolejce którzy z trudem powstrzymywali parsknięcie śmiechem. "Uwielbiam" takie kolejkowe matrony oceniające wszystko i wszystkich wokół. Tym razem celna riposta i ta sytuacja stanie się moją ulubioną anegdotą.
Ocena:
966
(1020)
Komentarze