Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62600

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ja już nie wiem, czy świat oszalał, czy to ja mam problem z pojmowaniem tego co jest teraz normalne.

Mam w rodzinie sporo dzieci, nie utrzymujemy może jakiś bliższych relacji (wyjątkiem jest moja siostrzenica), ale to co widzę i słyszę na spotkaniach rodzinnych woła o pomstę do nieba.

1. Moje dziecko jest geniuszem.

Jedna z kuzynek ma syna, który właśnie podjął naukę w pierwszej klasie. Wcześniej chodził do przedszkola z "rozszerzoną matematyką". Niektórzy rodzice dzieciaków z tej grupy, nie wyłączając kuzynki dostali zbiorowego pier*olca. Co ważne dla wątku, niektóre dzieci poza przedszkolem chodziły wspólnie na kung-fu i tak od tej matematyki zaczęło tam dochodzić do kuriozów. Kuzynka uczyła młodego matematyki więcej niż trzeba. Dajmy na to w przedszkolu przerabiali matematykę 1 - ona już była w posiadaniu drugiej i trzeciej części i robiła z młodym kilka rozdziałów na przód. Jak był u dziadków, to kazała dziadkom też przerabiać z nim matematykę. A co ma do tego kung-fu? Otóż pozostali rodzice robili podobnie i jak któreś miało lepszą "ocenę", umiało więcej, któreś z rodziców było o rozdział za daleko ze swoim geniuszem, to pozostali zabraniali im ze sobą na kung-fu ćwiczyć, a w przedszkolu się bawić. Zapytałam kiedyś kuzynkę, przy jej mamie, czy to dziecko ma czas być dzieckiem? Bo oprócz matematyki, to chodzi na angielski, arabski i chiński. Odpowiedź zwaliła mnie z nóg - są takie czasy, że nie ma czasu na dziecinadę... Ahaaa....

2. Dziecięce priorytety.

Drugi wątek dotyczy mojej siostrzenicy. Dzieciak ma prawie 12 lat. Fajna dziewczynka, uzdolniona plastycznie, matematyki nie lubi, ciężko jej idzie nauka tego przedmiotu. Stara się odrabiać zadania prawidłowo, rodzice opłacają jej korepetycje, no ale w szkole bywa różnie raz dostanie 4, raz 3. I tu pojawia się piekielność - dzieciaki się z niej nabijają, wytykają palcami, bo "jak one wykonają 10 zadań, to głupia X jest dopiero na drugim", przez to nie jest zapraszana na wspólne wyjścia do kina. Ja nie wiem, czy ja zwariowałam, czy świat? Bo z tego co pamiętam, nikt nigdy w mojej klasie się z nikogo nie nabijał, że z czegoś jest w nauce słabszy, były inne kryteria dobierania znajomych.

Sama jak wszystko dobrze pójdzie, to niedługo zostanę mamą i przyznam szczerze, że jestem przerażona wyścigiem szczurów w jaki przez dorosłych, wciągane są dzieci. Dzięki Bogu sama miałam dzieciństwo, skakałam w gumę, na skakance, łowiłam w stawie kijanki... Przynajmniej mam barwniejsze wspomnienia niż książka z matematyki.

szkoła

Skomentuj (59) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 566 (666)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…