Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62615

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Moja młodsza siostra właśnie poszła na studia.

Jeszcze przed rozpoczęciem roku zapoznała się przez facebooka z dziewczyną z kierunku, dogadały się i postanowiły zamieszać razem w pokoju dwuosobowym, w studenckim mieszkaniu, bo tak jest i taniej i nie tak samotnie w nowym mieście.

Aktualnie właściciel wypowiedział tamtej dziewczynie umowę i miesiąc wypowiedzenia muszą się jeszcze pokisić, a ja się śmieje pod nosem, bo prawie deja vu mam. Bo?

1. Sprzątanie.
Ola (koleżanka) nie sprząta. I nie kupuje żadnych środków toaletowych i tych do sprzątania. O ile płyny i ścierki kupuje się raz na jakiś czas, o tyle papier toaletowy czy mydło do rąk idzie jak burza, gdy mieszka się w piątkę.
Ola, napominana, zawsze mówiła "kupię następnym razem".
I.. tak korzysta ze wspólnoty, podbierając także szampony, pasty, żele, podpaski. Nawet ręczniki.
Ciuchy albo prała w samej wodzie albo zwoziła do domu, bo akurat proszki dziewczyny trzymają u siebie.

No tak na logikę, to można byłoby zawsze wszystko zabierać ze sobą do pokoju, ale nie po to idzie się na mieszkanie i płaci więcej, żeby targać ze sobą wszystko wte i wewte jak w akademiku.

2. Jedzenie.
W swojej kuchennej szafce Ola ma tylko pakę zupek chińskich.
Wiadome było, że jak zostawiło się na kuchence patelnię czy garnek z jedzeniem, a nawet talerz z czymś na kolację, to znikało.
Wszelkie tłumaczenia to: "potrzebowałam tej patelni/garnka/talerza i myślałam, że to do wyrzucenia".
Nie, żeby chociaż umyła ten garnek/talerz potem.

3. Siedzenie w łazience.
No wiadomo, jak pięć bab mieszka na kupie, to łazienka często zajęta.
Ale żeby rano, gdzie wszyscy na zajęcia się spieszą, brać sobie kąpiel? Godzinną? I być głuchym na pukanie i prośby?

4. Zakochana para.
Ola ma chłopaka. W sumie faceta, starszego od niej i mojej Młodej o kilka dobrych lat.
O ile w pokoju jednoosobowym można robić, co się chce, o tyle w "dwójce" to dość... dziwne.
A Olka zaprasza sobie swojego "bojfrenda" praktycznie codziennie. Pół biedy jeszcze, gdyby siedzieli cicho, nie przeszkadzałoby to aż tak, ale głośne zabawy, śmieszki i "macanki", i krępują, i denerwują Młodą.

Do tego właściciel zakazał spraszania na noc gości (i o ile dziewczyny mogą się dogadać między sobą, że ten raz czy dwa na noc może zostać siostra czy przyjaciółka, to obcego faceta pod dachem nie chcą).
Ola miała powiedziane, że jeszcze raz tak się chłopak "zasiedzi", to one powiedzą o tym właścicielowi, bo ich prośby i żądania są zbywane "zaraz pójdzie, nie czepiaj się".

Czarę goryczy przelało zniknięcie pieniędzy składkowych ze słoika na wspomniane, higieniczne sprawunki. Kwota nieduża, ale jednak.
Skąd wiedziano, że to ona?
Jedna z dziewczyn przyuważyła Olę, jak zakręca słoik. Tłumaczyła się, że dokłada swoją dolę, czego jednak nigdy nie robiła i po komisyjnym przeliczeniu pieniędzy potwierdził się brak kilkunastu złotych.

Gwoli ścisłości - ja, pomagając Młodej w przeprowadzce obejrzałam sobie tę Olkę i powiem, że na biedną nie wyglądała. I z relacji Młodej, takiej ilości ciuchów, malowideł i biżuterii jak u Oli, to nawet u mnie nie widziała.
Wychowanie?

mieszkanie studenckie

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 617 (699)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…