Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62632

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeglądając Piekielnych natrafiłam na parę historii listonoszy i tak mi się przypomniało, jak za czasów studiów sobie dorabiałam w Poczcie Polskiej podczas wakacji. Własnie jako listonosz.

Ważne: Mam na obojczyku tatuaż dwóch, całkiem sporych motyli. Siłą rzeczy w zwykłym t-shircie kawałek skrzydła jednego z nich wystaje poza materiał.

Lato, ja w przepisowej koszulce Poczty Polskiej docieram pod drzwi [P]iekielnego z poleconym.

[J]a: List polecony dla pana.
[P]: (z listu w moich dłoniach przenosi wzrok na motyle skrzydło wystające spod koszulki i widzę, jak robi się czerwony na twarzy) Ja nie przyjmę!
[J]: Może pan odmówić przyjęcia przesyłki, oczywiście.
[P]: Nie! Ja chcę ten list, ale ja nie przyjmę od ciebie!

Stupor. Zastanawiam się co mu przeszkadza we mnie, ale szybko się dowiedziałam.

[P]: Ty jesteś recydywa! Kryminalistka! Ty mnie pewnie chcesz okraść! Co to za świat, że na pocztę zatrudniają przestępców wytatuowanych! Ja to zgłoszę!

Jebs drzwiami i tyle go widzieli. Lekko w szoku uznałam, że no dobra, wypiszę awizo skoro jednak przesyłkę chce. Jakaś niewytatuowana pani z okienka mu ją poda.
Może to lekko zaściankowe, że tatuaże kojarzą się z kryminalistami, ale w co tam kto lubi wierzyć. Chociaż jeszcze zrozumiałabym oburzenie jakbym miała jakieś niemowlę pożerane przez rekina na sobie, a nie dwa zupełnie niegroźne motylki. Jego sprawa, może lubi chodzić na pocztę.

Kolejnego dnia finał. Przyszła skarga, że dostał awizo chociaż był w domu.

Aż się chciało wtedy filozoficznie zapytać: Jak żyć?

poczta

Skomentuj (77) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 362 (570)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…