Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62847

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dziś o księdzu, który głęboko minął się z powołaniem i sprawił, że moja babcia przestała chodzić do kościoła.

Moja babcia mieszka w małym miasteczku. Na szczęście nie jest jedną z tych zdewociałych staruszek, które chodzą 1500100900 razy dziennie do kościoła no ale wiadomo, raz na tydzień w niedzielę (o ile jej się chce) się wybierze na mszę. U babci w miasteczku są tylko 2 kościoły, z czego jeden zaraz na przeciwko domu, a drugi dość daleko. W parafii babci rządzi piekielny Ks. Proboszcz, o którym babcia nie jeden raz opowiadała podczas rodzinnych obiadów.

Historia nr 1:
U babci w bloku mieszka pewna pani z czwórką dzieci, której nie powodzi się za dobrze. Wiadomo, miasteczko małe, pracy brak, perspektyw brak, pani imała się wszystkich możliwych zajęć dorywczych podczas, gdy jej mąż harował ciężko na budowach, żeby gromadkę wykarmić. Moja babcia jako dobra dusza pilnowała czasem wesołej gromadki, ot tak z dobrego serca, za darmo. Pech chciał, że mąż tej pani zmarł niespodziewanie i kobiecina została całkiem sama z trzódką dzieci u boku. Trzeba było więc zorganizować pogrzeb. Pani zostawiła dzieci u babci i pobiegła do kościoła celem dogadania z księdzem "co i jak" i tu się zaczęło.

Piekielny wielebny zaczął sarkać, że on nie pochowa, bo rodzina do kościoła nie chodziła, że facet nie nawrócił się przed śmiercią (sic! niby jak miał to zrobić skoro zmarł nagle?!) itp., itd. Drugim problemem okazały się pieniądze. Kiedy to wyszło na jaw, że kobieta nie ma pieniędzy na "co łaska 600 zł" (bo taką kwotę sobie zaśpiewał za pochówek) powiedział, że jej męża nie pochowa!

Kobiecina roztrzęsiona przyleciała do babci z płaczem, że ksiądz nie pochowa. Historia skończyła się tak, że ksiądz z drugiej parafii pochował tego pana uwaga! ZA DARMO! a na piekielnego wielebnego pani za namową babci złożyła skargę do kurii.

Babcia po tym całym zajściu stwierdziła, że do kościoła chodzi dla Boga nie dla księdza i nie będzie się na cały Kościół obrażać. I wtedy przydarzyła się...

Historia nr 2:
Podczas niedzielnej Mszy Św. piekielny proboszcz powiedział z ambony ot tak, w prost, żeby "parafianie nie dawali na tacę drobnych, bo tego bilonu nie ma kto liczyć, a on później musi to wymieniać w banku i to problem".

Babcia się nielekko zbulwersowała, ale do kościoła chodziła nadal, z tym, że na tacę nie dawała już złamanego grosza.

Czarę goryczy przelała historia nr 3:
Zdarzyło się tak, że na początku roku zmarł niestety mój dziadek. Było to zaraz na początku stycznia. Na trzeci dzień po pogrzebie przypadała kolęda u babci w bloku, na której zjawił się nie kto inny jak piekielny ksiądz proboszcz. Po modlitwie wypalił do babci (która nawet nie była bliska jeszcze dojścia do siebie po stracie męża) tekst w stylu: O no to kolejna ciepła wdówka nam doszła w parafii. Pani się nie martwi, roczek szybko minie, a z nim żałoba i się będą panowie w kolejce ustawiać do Pani. Taka dobra partia, sama na trzypokojowym mieszkaniu została.

Babcia po tych słowach normalnie wywaliła go na zbity pysk z mieszkania. Na odchodnego, wykrzyczał babci, że na nią też niedługo przyjdzie pora, a wtedy on jej na pewno nie pochowa.

I tak oto, moja babcia omija kościół szerokim łukiem. No powiedzcie sami, jak to możliwe, żeby taka szuja była księdzem? No jak?!

piekielny wielebny

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 820 (980)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…