Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#62959

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie cierpię bachorów, potworów, gówniarzy, pomiotów z piekła rodem. Jakby to nie był publiczny portal to bym właśnie zaczęła pisać łaciną, i to nie tą szlachetną.

Dzieci to osobna kategoria. Nawet chętnie się uśmiechnę do takiego albo zagadam jak dokazuje lekko, mogę lizaczka dać, albo kolorowankę. Ale jak raz na tydzień mi się bachor z czeluści piekieł trafi, to mnie szlag jasny trafia, a za same myśli chyba bym 25 lat dostała. Najczęściej wbiega taka zaraza cholerna między półki z kosmetykami (przezornie wszystko co odrobinę szkła zawiera już dawno stoi wysoko) i zwala wszystko jak leci, a mamusia słodkim tonem woła "chodź Jasiu, nununu mój pampuszku". A kto sprząta? No przecież nie Matka Miesiąca, tipsy jej popękają, a dziecka też nie przytrzyma, bo musi mieć trochę ruchu. Tylko czemu w aptece?!?

Ale gorszy jest typ wrzeszczący (mówię tu oczywiście o dzieciach chodzących, czyli lat około 2+. Wiadomo, że niemowlakowi w wózku nie przetłumaczysz żeby nie płakał jak go np. brzuszek boli albo ma gorączkę). Napisałam wrzeszczący? Gówniarz tak potrafi drzeć ryja, że go pewnie kilometr dalej słychać, mleko kwaśnieje, psy zaczynają wyć, ptaki czym prędzej do Afryki uciekają, rozruszniki serca stają, szyby trzeszczą, taka częstotliwość. Sytuacja sprzed chwili:

Mamusia + synek 4-5 lat. Mamusia podaje 2 recepty, na każdej 5 pozycji, a synek zobaczył gumy Fritt na wystawce (swoją drogą ta wystawka dziecięca to zarzewie wielu takich sytuacji, ale nakaz z góry jest, że ma być...)
- MAMA GUMA!!!
Mama nic.
- MAMA GUMA!!! GUMA GUMA GUMA JA CHCĘ! DAJ GUMA GUMA GUMA GUMA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pytam się cicho żeby dzieciak nie usłyszał:
- Podać Pani gumę?
- Nie, nie, nie, mój Dziubuś (na serio tak go nazwała) nie może bo ząbki mu się popsują.
- A może Pani synka uciszyć, bo nie mogę się skupić?
- Niech Pani ignoruje, ja tak robię i w końcu przestaje.

Mały diabeł tasmański drze ryja w międzyczasie non stop. Zaczyna mi w uszach piszczeć, nie wiem jakie dawki leków mam dać, nie jestem w stanie recept przeczytać, zwłaszcza że nabazgrane jak zwykle.

- Proszę Panią może Pani uciszyć chociaż trochę syna. bo naprawdę nie mogę się skupić.
- Ale to nic nie daje, jak się go zignoruje, to w końcu przestaje.
Dzieciak zaczął dodatkowo piszczeć (GUMA IIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII GUMAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!). Mózg zaczyna mi w rezonans wpadać. Dobrze że sprawdzam co wydaje 3 razy (przy wyjmowaniu z szuflady, przy kasowaniu i przy wkładaniu do siatki), bo pomyliłam się 4 razy w dawce, a raz bym w ogóle zły lek dała. Najlepsze na koniec (potwór cały czas się pruje):
- A może jednak da Pani tę gumę?
Kupili, poszli.

Niestety MUSZĘ być miła. Za duża konkurencja jest między aptekami w moim mieście, żebym mogła wywalać pacjentów.
Jestem za refundacją knebli co poniektórym bachorom i kastracji ich rodziców żeby się nie mnożyli.

Dwie aspiryny później:
Łeb nawala. A jeszcze muszę do 15.00 siedzieć...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (102) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 558 (1070)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…