Dwie sytuacje z wczoraj, akurat mi się skojarzyły.
1. Zakupy w Biedronce. Plecak na oko był za mały na wszystko, wzięłam reklamówkę. W sklepie mają chyba nową politykę obsługi, bo kasjerka po skasowaniu torebki rozłożyła mi ją, żeby łatwiej było pakować zakupy - robiła to też dla innych klientów. Podziękowałam, zaczynam pakować i słyszę westchnienie kasjerki:
- Ech, jest pani pierwszą osobą, która mi dzisiaj podziękowała...
Cóż, zostało mi tylko powiedzieć "Oj, przykro mi..."
2. W naszym bloku wymieniają wodomierze. Wczoraj akurat przypadły numerki, na które łapało się i moje mieszkanie. Panowie dotarli do nas na samym końcu, udostępniłam im miejscówki, poszłam składać pranie - bo przecież nie będę im patrzeć na ręce podczas pracy.
Wodomierze wymienione, protokół podpisany, zaczynam wycierać szafkę pod zlewem - wiadomo, że przy takiej pracy trochę się nachlapie czy nabrudzi. Pan monter akurat zbierał narzędzia, jego towarzysz zaczął mnie gorąco przepraszać za bałagan, zupełnie, jakby mi krzywdę zrobił.
- Spokojnie, proszę pana, przecież to normalne, że przy takiej pracy się nabrudzi.
- Oj, proszę pani, żeby każdy to rozumiał... Dzisiaj już myliśmy jednej pani kuchnię, bo złożyła skargę u szefa...
Zerknęłam z niedowierzaniem na "bałagan" u siebie - mokra ścierka i trochę kurzu na podłodze.
------
Taki mały apel ode mnie: troszkę życzliwości dla ciężko pracujących ludzi :)
1. Zakupy w Biedronce. Plecak na oko był za mały na wszystko, wzięłam reklamówkę. W sklepie mają chyba nową politykę obsługi, bo kasjerka po skasowaniu torebki rozłożyła mi ją, żeby łatwiej było pakować zakupy - robiła to też dla innych klientów. Podziękowałam, zaczynam pakować i słyszę westchnienie kasjerki:
- Ech, jest pani pierwszą osobą, która mi dzisiaj podziękowała...
Cóż, zostało mi tylko powiedzieć "Oj, przykro mi..."
2. W naszym bloku wymieniają wodomierze. Wczoraj akurat przypadły numerki, na które łapało się i moje mieszkanie. Panowie dotarli do nas na samym końcu, udostępniłam im miejscówki, poszłam składać pranie - bo przecież nie będę im patrzeć na ręce podczas pracy.
Wodomierze wymienione, protokół podpisany, zaczynam wycierać szafkę pod zlewem - wiadomo, że przy takiej pracy trochę się nachlapie czy nabrudzi. Pan monter akurat zbierał narzędzia, jego towarzysz zaczął mnie gorąco przepraszać za bałagan, zupełnie, jakby mi krzywdę zrobił.
- Spokojnie, proszę pana, przecież to normalne, że przy takiej pracy się nabrudzi.
- Oj, proszę pani, żeby każdy to rozumiał... Dzisiaj już myliśmy jednej pani kuchnię, bo złożyła skargę u szefa...
Zerknęłam z niedowierzaniem na "bałagan" u siebie - mokra ścierka i trochę kurzu na podłodze.
------
Taki mały apel ode mnie: troszkę życzliwości dla ciężko pracujących ludzi :)
Ocena:
831
(961)
Komentarze