Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63280

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Mieszkam w domku jednorodzinnym na przedmieściach.
Obok nas była pusta działka (praktycznie od zawsze) do zeszłego roku.

Zaczęli swój dom budować... nazwijmy ich państwo Łęccy (ponieważ ich stosunek do ludzi jest taki sam jak bohaterów pobocznych "Lalki"). Pan Łęcki okazał się być miłym i spokojnym facetem. Za to jego żona...

Wszystkie spięcia zaczęły się w te wakacje.
W ogrodzie mieliśmy jabłoń. Jabłoń była jednak chora i zaczęły zżerać ją korniki, więc ścięliśmy ją. Okazało się jednak, że mimo iż chora, jabłoń ma siłę większą niż niejeden dąb.
Przed swą śmiercią walczyła dzielnie-stwierdzono zgon piły łańcuchowej i dwie siekiery zostały stępione.
Niestety hałas (w środku dnia) nie spodobał się pani Łęckiej, która w prostych i godnych rynsztoka słowach, oburzyła się, że "jakim prawem nie pytaliśmy ich o pozwolenie". Litanię rozpoczęła w oknie i prawie jednym tchem skończyła przy naszej bramie (szacun za pojemność płuc). Pies był wystarczającym argumentem aby powstrzymać ją przed wparowaniem na naszą posesję.
Jako że na głupotę lekarstwa brak, wróciliśmy do swoich zajęć.

Po czasie okazało się, że ktoś złożył w urzędzie wiadomość "uprzejmie donoszę" o "nielegalnej wycince". Problem polegał tylko na tym... że tego drzewa nigdy w papierach nie było (drzewa owocowe można ciąć do woli na swoim terenie).
Przy czym hałas cięcia drewna w środku dnia jest niedopuszczalny, ale już odgłosy dzikiej nocnej imprezy zrobionej pod nieobecność rodziców przez 16-letnią latorośl Łęckich jest już jak najbardziej w porządku.

Topór wojenny wyciągnięty, bo nie tylko nam zaleźli za skórę.

kochani sąsiedzi

Skomentuj (33) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 527 (681)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…