Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#63374

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Swego czasu miałam wątpliwą przyjemność pracować w piekarni. Praca niewdzięczna, bardzo ciężka, bardzo słabo płatna. Historia jednak będzie o pewnej klientce.

Stała w kolejce, rozmawiając przez telefon.
Jak to w piekarni, obsługa klienta trwa trochę dłużej, bo chleb był krojony na miejscu, poza tym mieliśmy ciastka i ciasta na wagę (ukroić, zważyć, nabić na kasę, zapakować). Więc postała jakieś 10 minut, a gdy nadeszła jej kolej, nie przerywając rozmowy, mówi: "poproszę bułkę".

Pierwsza myśl to, że chodzi jej o kajzerkę, gdyby nie pokazała mi głową, w zupełnie innym kierunku. Pytam którą bułkę, bo wybór jednak duży: jasne, ciemne, grahamki, z ziarnami, z otrębami, czy choćby słynna bułka wrocławska.
Odpowiedzi nie dostałam, bo pani klientka zajęta rozmową była strasznie, zamiast tego ponownie kiwnęła głową, w bliżej nieokreślonym kierunku.

Patrzę w tamtą stronę i ni cholery nie wiem o co chodzi, bo wydawało mi się, że "kiwa głową" na chleb. Parę wdechów, bo samo to, że rozmawia przez telefon jest irytujące, to pokazywanie głową, tym bardziej, ale pytam ponownie o którą bułkę chodzi.
Usłyszałam tylko "no, bułkę", ale wplecione w rozmowę, więc nawet nie wiem, czy to było do mnie.
Już zupełnie zirytowana, starając się wciąż być miła, mówię:
- Proszę pani, to jest piekarnia. Tutaj mamy głównie bułki, proszę określić o którą bułkę chodzi i powiedzieć to do mnie, a nie do telefonu.

Odpowiedź zwaliła mnie z nóg:
- Bułkę TARTĄ.
Oczywiście nie przerywając rozmowy, klientka zapłaciła i wyszła.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 767 (821)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…